Nie mam obaw, że może tutaj cokolwiek wypłynąć, co może w zaświadczyć niewłaściwie o mnie; z prywatnych rozmów wyciąga się absolutnie nieuprawnione wnioski - mówił premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do taśm ujawnionych przez dziennikarzy portalu "Onet".

Szef rządu odniósł się do "rewelacji" jakie miały wypłynąć z taśm nagranych w restauracji Sowa i Przyjaciele.

"Z prywatnych rozmów już starych wyciąga się absolutnie nieuprawnione wnioski. Oczywiście język jest nieformalny, ale życzyłbym każdemu, kto prowadzi prywatną rozmowę, a ja byłem wtedy osobą wyłącznie prywatną, żeby potem niczego nie pożałował, żadnego słowa" - powiedział premier.

Jednocześnie Mateusz Morawiecki jednoznacznie podkreślił, że nie boi się wypłynięcia kolejnych nagrań.

"Nie mam obaw, że może tutaj cokolwiek wypłynąć, co może w jakikolwiek sposób zaświadczyć niewłaściwie o mnie, poza tym, że są to prywatne rozmowy" - podkreślił.

Przypomnijmy, afera taśmowa dotyczyła nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika.

Ujawnione w tygodniku "Wprost" taśmy wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.

mor/PAP/Fronda.pl