Goszcząc na antenie Polsat News prezes NIK Marian Banaś zapowiedział, że jeszcze w kwietniu opublikowane zostaną „kolejne raporty dot. pewnej dysfunkcji funkcjonowania państwa”. W rozmowie stwierdził też, że „nie było żadnej afery Banasia, była prowokacja”.
O kolejnych kontrolach szef NIK mówił w programie „Graffiti” na antenie Polsat News. Marian Banaś podkreślił, że NIK prowadzi kontrole dot. działań państwa związanych z epidemią, ale działania te są uzależnione od obowiązujących obostrzeń.
- „Staramy się dostać dokumenty i analizujemy te dokumenty zdalnie”
- wyjaśnił.
Zapowiedział, że NIK sprawdzi efekty pomocy państwa dla przedsiębiorców i działania tarczy antykryzysowej. NIK ma zająć się też elektrociepłownią w Ostrołęce, w sprawie której chce powiadomić prokuraturę, gospodarką leśną w Puszczy Białowieskiej i przeprowadzić kontrolę w MON.
- „Do końca tego miesiąca pojawią się na pewno kolejne raporty, dot. pewnej dysfunkcji funkcjonowania państwa, w administracji państwowej”
- oświadczył.
Prezes NIK był pytany, czy w ten sposób chce przestraszyć rządzących.
- „Strach i zemsta to dla mnie pojęcia obce. Oddzielam sprawy prywatne od spraw służbowych. Jestem bezpartyjnym urzędnikiem. Moim głównym celem jest dbałość o bezstronność i niezależność instytucji, którą reprezentuje. Gwarantuje to konstytucja. Wskazujemy nieprawidłowości, ale także rozwiązania i to rozwiązania systemowe. To nasza zadanie i tego będę pilnował”
- stwierdził.
Odniósł się też do tzw. „afery Banasia”.
- „Nie było żadnej afery Banasia, była prowokacja, która zmierzała do dyskwalifikacji mnie”
- mówił.
- „Może chodziło o to, żebym zszedł z tego świata i zastąpiła mnie osoba, która byłaby bardziej dyspozycyjna”
- dodał.
kak/Polsat News