Sąd Najwyższy uchylił skargę obrońcy Pawła Adamowicza na wyrok gdańskiego sądu ws. oświadczeń majątkowych. Teraz prezydent Gdańska będzie musiał się tłumaczyć z zarzutów podawania nieprawdy w dokumentach z lat 2010-2012.

Majątek Pawła Adamowicza był sprawdzany przez CBA jeszcze za rządów koalicji PO-PSL. W marcu 2015 roku znany samorządowiec usłyszał zarzuty zatajania informacji w oświadczeniach majątkowych. Chodzi o dwa mieszkania i zaniżoną kwotę oszczędności, wpisaną do dokumentów. Adamowicz cały czas utrzymuje, że doszło do pomyłki i niczego nie chciał zataić.

Obrona prezydenta starała się w Sądzie Najwyższym dowieść swoich racji. - Sąd odwoławczy nie zakwestionował okoliczności popełnienia czynów, lecz ocenę Sądu I instancji co do stopnia ich społecznej szkodliwości, w tym zamiaru i motywów działania oskarżonego, oraz stopnia jego winy - orzekł Sąd Najwyższy w środę. Wniosek adwokata Pawła Adamowicza zahamował proces ws. oświadczeń majątkowych - gdyby nie ten krok Jerzego Glanca, reprezentującego włodarza Gdańska, prezydent stanąłby przed sądem już w marcu.

Początkowo prokuratura wystąpiła do sędziów o warunkowe umorzenie sprawy, jeśli tylko Adamowicz wpłaci 40 tys. złotych na cele społeczne. Śledczy stosują taki środek w sytuacjach, gdy podejrzanym jest osoba o nieposzlakowanej opinii, dotychczas niekarana, a jej czyn miał nikłą szkodliwość społeczną. Adamowiczowi został przydzielony okres próby na 2 lata. Jednak wszystko zmieniła apelacja śledczych do gdańskiego Sądu Okręgowego. Sędziowie uznali, że zamiast poręczenia majątkowego, prezydenta Gdańska czeka "tradycyjny" proces.

- Zgodnie z przepisami, nie mogłem brać udziału w procesie, więc na razie nie miałem możliwości zapoznać się z motywami, którymi kierował się sąd. Czekam na przekazanie uzasadnienia wyroku i dopiero wtedy mój klient się do niego ustosunkuje - powiedział mediom mec. Jerzy Glanc.

Tak Paweł Adamowicz tłumaczył się z kontroli CBA we wrześniu ub. r. w Radiu Zet. - Gdyby cokolwiek na mnie było, to już by mnie CBA wyprowadziło i zaprosiło jeszcze redaktora z ZET-ki i TVN i Radio Maryja i Telewizji Trwam do transmitowania - ocenił. - W sprawie oświadczeń majątkowych prokuratura umorzyła, nałożyła mi karę finansową, ja posypałem sobie głowę popiołem i to jest naprawdę no drobiazg, przykry bardzo drobiazg, kosztowny - dodał. Adamowicz przekonywał, że samorządowcy - przede wszystkim prezydenci Gdańska i Warszawy - są "zwierzyną łowną" dla służb i prokuratury. - Nas się grilluje - mówił.

emde/salon24.pl