O tym, że media zakłamują rzeczywistość Kościoła katolickiego wiemy dobrze z polskiego podwórka. „Gazeta Wyborcza” każdego niemal dnia wylewa siódme poty, byle tylko wmówić Polakom, że Kościół jest podzielony, że walczą w nim frakcje dobrych postępowców i umiłowanych synów Jana Pawła II oraz złych ksenofobów spod znaku faszystów z Torunia.

Ta fatalna praca „Wyborczej” i pokrewnych jej mediów odnosi bardzo wymierne skutki. Oto widzimy JE prezydenta Bronisława Komorowskiego, który niosąc na sztandarach Jezusa Chrystusa z drugiej strony aprobuje mieszanie ludzkiego życia z błotem (in vitro) i legitymizuje wzgardzanie polską katolicką tradycją (konwencja). Może to robić z względnym spokojem sumienia - właśnie dzięki mrówczej pracy liberalnych fałszywych katolików, także w sutannach, którzy wmawiają Polakom, że można w ogóle nie słuchać Episkopatu, popierać bezbożne prawa (rozdział Kościoła od państwa) i nadal czuć się w Kościele świetnie.

To, oczywiście, kłamstwo, ale powtórzone przez liberałów tyle razy, że może gdy trzeba wspaniale „robić” za prawdę. I robi – że skutecznie, widzimy wszyscy.

Warto zdać sobie przy tym sprawę, że wzór idzie, jak zwykle, z oświeconego Zachodu. Czytam właśnie wywiad z JE ks. abp Raymondem Leo Burke przeprowadzony przez niemiecki „Die Welt”. Wspaniały wywiad, bo, jak zawsze, kardynał w bezpardonowy i klarowny sposób broni naszej świętej Tradycji. Wkrótce Fronda.pl ten wywiad dla Państwa przytoczy, nie w tym jednak rzecz.

Najciekawsze jest to, jak „Die Welt” przedstawia swoim czytelnikom prominentnego kardynała. Można go lubić albo nie, ale fakt pozostaje faktem: to człowiek, który gotów jest oddać wszystko w służbie Stolicy Świętej.

Co tymczasem w niemieckim dzienniku? „W światowym Kościele katolickim wyrósł papieżowi Franciszkowi nowy konserwatywny przeciwnik: 66-letni Amerykanin Raymond Leo Burke jest na samej szpicy konserwatywnego skrzydła Kościoła” – zaczyna „Die Welt”. Radykalny podział od pierwszego zdania, a z jaką pewnością, z jaką jasnością – to jest rzemiosło! A dalej? „W minionym listopadzie został odwołany z prefektury Sygnatury Apostolskiej, co zostało odebrane jako odebranie mu władzy przez papieża Franciszka” – a więc, jak widać, ten wspaniały liberał Ojciec Święty Franciszek gruszek w popiele nie zasypia, walczy z kontrrewolucją we własnych szeregach.

Kardynał Burke „uchodził za jednego z najbardziej wpływowych przeciwników papieża podczas ostatniego synodu biskupów ds. duszpasterstwa rodziny” – pisze dalej „Die Welt”. A teraz, uwaga, najlepsze, jakże cudownie polaryzujące, jak pięknie ustawiające wszystko na „właściwych miejscach”:

Na synodzie kardynał Burke „kilka razy wypowiedział się przeciwko popieranemu przez papieża kursowi otwarcia wobec rozwodników w nowych związkach i homoseksualistów”.

Ot, i wszystko jasne: papież Franciszek popiera otwarcie na rozwodników i homoseksualistów, prowadzi Kościół do światłości, do przemiany, wyzwala go z ponurych przesądów dawnych wieków. Gdzie, kiedy, jak papież to zrobił – nie wiem, nie wie tego „Die Welt”, ale wiedzieć nie musi: wystarczy napisać, że tak jest – i basta. Oświecony czytelnik będzie teraz wiedział: wszystko, co w wywiadzie powie kardynał Burke, to tylko wypociny wstrętnego, zresztą już zdegradowanego uparciucha, przebrzydle trwającego w zabobonach średniowiecznej tradycji. Dwa akapity wstępu - i wszystko załatwione.

Prawda, że polskie liberalne media nie muszą się robić nic więcej, jak tylko niewolniczo naśladować to, co robią nasi zachodni krzewiciele mądrości? Podmienić kardynała na redemptorystę, jednego papieża na innego – i gotowe. Kościół podzielony, katolik ogłupiony, można robić swoje. Droga do liberalnej rewolucji utorowana. 

Paweł Chmielewski