O całym zdarzeniu, które miało miejsce 19 maja donosi na pierwszej stronie dzisiejszy "Nasz Dziennik".

Oto okazuje się, że pani prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, zdecydowała się w towarzystwie kilku osób, podczas niedzielnego spaceru odwiedzić ogrody na Wilanowie.

Jak gdyby nigdy nic minęli kolejkę i zdecydowali się przekroczyć bramę wejściową. Tam jednakże czekał na grupę przytomny bileter, który odmówił wejścia z powodu braku biletu. Nie dał się przekonać argumentacji, że skoro pani jest najwyższym urzędnikiem miejskim, to z tego tytułu przysługuje jej darmowy wstęp. Stwierdził, że takiego zapisu nie ma w regulaminie i grzecznie odmówił.

Według relacji jednej z osób czekającej w kolejce do kasy, prezydent miała wówczas użyć argumentu władzy i zagrozić, że jeśli jej nie wpuści, to będzie "interweniować u samego dyrektora". Chłopak skapitulował, ale ostrzegł, że pani prezydent może zostać zatrzymana przez ochroniarzy. Po zajściu przezornie poinformował swego przełożonego.

Incydent wzbudził zażenowanie wśród osób stojących w kolejce, którzy go na bieżąco komentowali, nierzadko dzwoniąc do swych bliskich.

MCC/NaszDziennik