Czym prezydent Andrzej Duda kierował się przy wyborze I prezesa Sądu Najwyższego spośród przedstawionych mu pięciu kandydatów, których wybrało Zgromadzenie Ogólne sędziów SN? Jak podkreślił w rozmowie na antenie Radia Katowice:
„Przede wszystkim bardzo dużym, ogromnym doświadczeniem sędziowskim pani – już w tej chwili – prezes Małgorzaty Manowskiej. Proszę pamiętać o tym, że pani prezes jest sędzią od pierwszej połowy lat 90. – i to takim sędzią, który przeszedł przez wszystkie etapy sądu powszechnego: od sądu rejonowego, poprzez orzekanie w sądzie okręgowym, następnie sąd apelacyjny”.
Podkreślił przy tym, że prezydent ma prawo wyboru jednego spośród przedstawionych kandydatów i ma tutaj pełną dowolność, wybiera tego, którego uważa za najbardziej właściwego. Prezydent przypomniał również:
„Pani prezes jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem jednej z warszawskich uczelni – ma więc również i dorobek naukowy. Jest, można powiedzieć, wybitnym prawnikiem, specjalistą z zakresu postępowania cywilnego i prawa cywilnego”.
Dodał, że ma ona bardzo duże doświadczenie w kwestii zarządzania, ponieważ zajmowała się wymiarem sprawiedliwości jako sędzia nadzorujący polskie sądy w resorcie sprawiedliwości, a także była szefem Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury:
„[…] w związku z powyższym ma także doświadczenie w zarządzaniu, nie tylko doświadczenie orzecznicze”.
Przypomniał też, mówiąc o dowolności wyboru spośród przedstawionych prezydentowi kandydatów:
„Tak swoich wyborów dokonywał kiedyś pan prezydent Aleksander Kwaśniewski – że choćby przypomnę 1998 r., kiedy przedstawiono mu dwóch kandydatów i jednym z tych kandydatów był pan prof. Adam Strzembosz, ówczesny I prezes SN, który miał największe poparcie sędziów Sądu Najwyższego. A pan prezydent Aleksander Kwaśniewski wybrał pana prof. Lecha Gardockiego, który nie był wtedy wcale znanym jeszcze sędzią”.
dam/PAP,Fronda.pl