Fronda.pl: Gdy po wojnie tworzono podwaliny tego co dziś jest Unią Europejską, szukano wspólnych symboli. Dlaczego nie skorzystano z dzieła Karola Wielkiego?

Prof. Andrzej Nowak: Po wojnie główną intencją twórców idei europejskiej, a raczej przekształcenia jej w pewną rzeczywistość instytucjonalną, było przezwyciężenie podziałów, które prowadziły do wojen. Tradycje jedności europejskiej związane z imperium franko-germańskim, jednoczące dużą część zachodniej Europy w okresie VIII-IX wieku, a kojarzące się głównie z postacią Karola Wielkiego, wydawały się dobrym pomysłem na symbol przezwyciężenia podziałów na osi Paryż-Bonn. Zawierały one jednak w sobie pewien element wspomnienia wojennego podboju Sasów przez Franków, bo przecież w taki sposób jednoczył Europę Karol Wielki. A koronę cesarską, symbol odnowionej jedności, nadawał Karolowi wszak papież w Rzymie… Z tych dwóch powodów zapewne ostatecznie odrzucono pomysł wykorzystania w symbolice powojennej Europy sztandaru, który wręczył Karolowi papież Leon III. Stąd rozpisano konkurs na symbol Rady Europy - instytucji, która miała mieć charakter ogólnoeuropejski.

Jakie symbole wówczas wchodziły w grę?

Pomysł, który się wówczas zrodził nawiązywał do tradycji chrześcijańskiej Europy. Jego autorem był Richard Coudenhove-Kalergi, twórca idei paneuropejskiej jeszcze w okresie międzywojennym. Zaproponował on, by symbolem jednoczącej się Europy był wieniec z gwiazd, w którego centrum będzie czerwony krzyż na błękitnym polu. Ponieważ chodziło o symbol Rady, do której miały wchodzić wszystkie kraje europejskie, a więc w tym także muzułmańska Turcja – Ankara zaprotestowała przeciwko symbolowi krzyża.

Jego pomysł, by do symboliki wprowadzić krzyż, wzbudził opór jednego z krajów, który do Europy w sensie geograficznym, a w związku z tym do Rady Europy miał jak najbardziej prawo należeć. Mam tu na myśli muzułmańską Turcję. Sprzeciw wobec symboliki krzyża, utożsamiającej całą Europę z chrześcijaństwem, spowodował, że pomysł Kalergiego został odrzucony. Sam Kalergi próbował później dołączyć w jakiś sposób półksiężyc do krzyża, ale zrezygnowano wówczas ostatecznie z kompilacji dwóch symboli religijnych. Konkurs na symbolikę ogólnoeuropejską wygrał na samym początku lat 50. francuski grafik Arsène Heitz, który zaproponował wieniec z dwunastu gwiazd. Na łożu śmierci wyznał, że inspirowała go wizja Maryi z Apokalipsy św. Jana: „Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu”. Ten pomysł interpretacyjny nie stał się nigdy oficjalną wersją tego symbolu. Poza tym taka interpretacja nie znajduje żadnego potwierdzenia w jakimkolwiek dokumencie europejskim, a przede wszystkim nie ma Maryi w wieńcu z gwiazd. Jest błękitna pustka. To jest symbol zjednoczenia Europy.

Oprócz unijnej flagi innym symbolem jest „Oda do radości”. Dlaczego przyjęto za hymn Unii Europejskiej właśnie tę pieśń?

Trzeba pamiętać, że oficjalnie symbolem dźwiękowym UE stał się sam motyw muzyczny. Słowa „Ody” nie są oficjalnie takim symbolem. To tylko automatyczne skojarzenie słów Fryderyka Schillera z muzyką Ludwiga van Beethovena z ostatniej części IX symfonii, akle w istocie bardzo znamienne. Treść słów Fryderyka Schillera, wybitnego przedstawiciela romantyzmu niemieckiego, prezentuje – jak wielu innych twórców tej epoki – postawę prometejską. To postawa, która jeśli nie była wprost buntem przeciw Bogu, to przynajmniej wskazuje jako cel pokonywanie barier związanych z kondycją ludzką, aby stworzyć ludzkimi siłami nową, wspaniałą rzeczywistość, ziemski raj. Wtrzeciej zwrotce tej pieśni pojawia się bardzo charakterystyczny zwrot. Wszystkie stworzenia piją radość ze wspólnego źródła, z piersi Natury. Wszyscy dobrzy i wszyscy źli: Alle Guten, alle Bösen. To właśnie wezwanie do wyjścia poza dobro i zło jest istotnym przesłaniem tego prometejskiego w swojej wymowie, charakterystycznego dla epoki romantycznej hymnu. Oznacza to wyjście poza rozróżnienie, bez którego nie może istnieć żadna prawdziwa wspólnota polityczna. Tak twierdził nie żaden chrześcijański kaznodzieja, ale Arystoteles w swojej Polityce: każda wspólnota polityczna, każda wspólnota ludzka opiera się na rozróżnianiu dobra i zła. A tutaj, w apelu Beethovena-Schillera, źli i dobrzy mają się spotkać i zrównać we wspólnej radości.

Co więc wyraża ten motyw?

Ten motyw wyraża dzisiejszą tendencję w Unii Europejskiej. Nie można przecież mówić o dobru i złu, ale zastępuje ten podział nowy: na to, co jest poprawne politycznie i to, co niepoprawne. Poprawne politycznie stwierdzenie jest takie, że dla religii we wspólnocie europejskiej nie ma miejsca, gdyż uważana jest za źródło konfliktów. Właśnie dlatego z wszelkich symboli religijnych została wyprana symbolika europejska, a w związku z tym także z rzeczywistej tradycji europejskiej. Wszak nie da się zrozumieć Europy, kultury europejskiej bez chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo tymczasem jest wyrzucone jako element, który utożsamiany jest z podziałem na dobro i zło, a w związku z tym jako źródło konfliktów. „Poprawnościowa” wymowa słów Fryderyka Schillera wprowadza bardzo wyraźny podział, może jeszcze ostrzejszy niż niegdysiejsze wojny religijne w Europie.

Jaki to podział?

To podział na tych, którzy uznają ideologię wpisaną w te słowa i głoszoną przez dzisiejszych włodarzy UE – oraz tych, którzy owej ideologii nie uznają. Ci drudzy są uznani za niepoprawnych politycznie, a więc de facto złych. Powinni zostaćpoddani reedukacji, a jeśli nie dadzą się reedukować, to należy ich zmarginalizować i pozbawić prawa głosu w Unii – jak o tym mówią już wprost, bez ogródek niektórzy komisarze politycznej poprawności. O ile mówi się w UE, że dobrzy i źli powinni mieć prawo do szczęścia, to jednocześnie podział na politycznie poprawnych i niepoprawnych praktycznie wyklucza możliwość osiągnięcia szczęścia przez tych, którzy poważnie traktują swoją religię i chrześcijańską tożsamość. Chyba że mówi o szczęściu wiecznym osiągniętym przez męczeństwo, prześladowania, marginalizację w życiu doczesnym zorganizowanym według recept dzisiejszej ideologii UE.

Symbole Unii Europejskiej nie są zatem puste dla poprawnych politycznie europejskich elit?

Na pewno nadano tym symbolom pewną treść poprzez politycznie poprawną interpretację. Oczywiście tą interpretacją manipulowano, gdy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej. Przekonywano nas wówczas, że przecież wieniec z gwiazd nawiązuje do symboliki maryjnej i to powinniśmy przyjmować jako zapowiedź wspaniałej roli chrześcijaństwa we wspólnocie europejskiej przełomu XX/XXI wieku. Tymczasem wiemy, że ta interpretacja, do której próbowano przekonać polskich biskupów, jakoby UE była niemal katolicka, w której Maryję czci się nawet symboliką oficjalną, była z gruntu fałszywa. Była ona niezgodna z dominującą, narzucaną poprzez symboliczną przemoc, interpretacją Unii Europejskiej jako związku właściwie antyreligijnego, z którego wszelka tożsamość i symbolika religijna jest wykluczona i potraktowana jako zło nowego rodzaju – zło politycznej niepoprawności.

Myślę, że realizowano i realizuje się to skutecznie przy pomocy brukselskiej biurokracji, kolejnych rozporządzeń i prób narzucania z Brukseli i Strasburga zmian prawa na gruncie poszczególnych krajów unijnych. Mowa o tym wszystkim, co kiedyś stanowiło chociaż ślad tradycji chrześcijańskiej, a więc o prawie do obrony życia poczętego, prawie do obrony definicji rodziny jako związku kobiety i mężczyzny, prawie do ochrony uczuć religijnych. Ci, którzy nie mogą pogodzić się z odbieraniem tych podstawowych praw w Unii Europejskiej, nie mają w myśl politycznej poprawności prawa do szczęścia. To właśnie nowa rzeczywistość antychrześcijańskiej Europy.

Dziękujemy za rozmowę.