Prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog i doradca Andrzeja Dudy był w niedzielę gościem wykładu w ramach Niedzielnego Klubu Dyskusyjnego w Berlinie. Podkreślił, że trzeba wprowadzić terminy „antypolonizm” i „polonofobia” do obiegu publicznego w wielu krajach.

- [Antypolonizm to] niechęć na poziomie ideologii lub kultury, która poprzez wrogość znajduje swój wyraz w pewnych formach agresji - mówił Zybertowicz. W jego opinii „antypolonizm nosi pewne cechy rasizmu i bazuje na rasistowskich stereotypach”. Dodał, że antypolonizm różni się od polonofobii.

- Ktoś może nie być świadomy tego, że jest zwolennikiem jakiejś antypolskiej ideologii, że nasiąkł jakimiś antypolskimi teoriami i stereotypami, wizjami, ale w jego instynktownych reakcjach, schematach myślenia pojawia się niechęć do Polaków, do polskości, do naszej historii, do naszych postaw, ambicji w Unii Europejskiej itd. - twierdził socjolog. Podkreślił, że nie ma „prawie wcale” opracowań naukowych na temat antypolonizmu. 

- Ukazuje to nędzę intelektualną i moralną, brak odwagi sporej części przedstawicieli nauk społecznych, a z drugiej strony to, że polskie państwo nie stymulowało takich badań i do niedawna nie uważało za istotne badania zjawiska antypolonizmu - powiedział. Podkreślił, że Niemcy rozpoczęli program "naziwashingu", czyli oddzielenia nazizmu od niemieckości, zaś w modelu odpowiedzialności za II wojnę najczęściej zapomina się Sowietów.

- Coraz częściej próbuje się mówić, że naziści to najprawdopodobniej byli Polacy i nie musi to być wprost podkreślane – wystarczy, że działa to na poziomie polonofobii - mówił prof. Zybertowicz. Podkreślił, że na Zachodzie zachowania o charakterze antypolskim są tolerowane, a naszym zadaniem jest to przyzwolenie zmniejszyć.

- Trzeba wprowadzić terminy „antypolonizm”, „polonofobia” do obiegu publicznego w wielu krajach. Trzeba piętnować i zwalczać przypadki antypolonizmu - podsumował.

bz/tysol.pl