Patrząc z perspektywy ośmiu lat na katastrofę smoleńską myślę sobie tak: szkoda, że wobec tego dramatu potrafiliśmy się jako naród zachować przyzwoicie tylko przez kilkadziesiąt godzin. Szkoda też, że mamy tak marnych polityków, ale oni - czy nam się to podoba, czy nie - tylko odzwierciedlają kondycję umysłową i moralną dzisiejszych Polaków - pisze na łamach Salonu24.pl prof. Antoni Dudek.

Wciąż jednak wierzę, że doczekam się kiedyś rządu potrafiącego z tej katastrofy wyciągnąć wnioski dzięki którym państwo polskie będzie lepiej działać. Z pewnością jednak nie będzie to rząd z udziałem pochłoniętych smoleńską grą dwóch wciąż dominujących na scenie politycznej formacji. Będę zatem czekał bardzo długo. Nie tracę wszakże nadziei, że kiedyś bolesną smoleńską lekcję uda nam się odrobić z korzyścią dla naszego narodu i państwa.

Tyle uwag osobistych, a teraz prognoza.

Spór wokół przyczyn tej katastrofy i odpowiedzialności za nią będzie w Polsce trwał jeszcze długo. Jeśli Donald Tusk będzie kandydował na urząd prezydenta, to apogeum tego sporu nastąpi przypuszczalnie za dwa lata, w toku kampanii prezydenckiej.

Jeśli Tusk wygra - sprawa smoleńska będzie się za nim ciągnąć przez cały okres prezydentury. Jeśli jednak nie zdecyduje się kandydować lub przegra, wówczas obecność tego tematu jako elementu bieżącej walki politycznej będzie zależeć od stanu zdrowia Jarosława Kaczyńskiego.

Antoni Dudek

mod/Salon24.pl