Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jak można ocenić konferencję dotyczącą Bliskiego Wschodu, która odbyła się w Warszawie, 13 i 14 lutego?

Prof. Antoni Dudek, politolog: W przypadku tej konferencji trzeba odróżnić dwa aspekty, polski i amerykański. Trump ma aspiracje dokonania pewnego przełomu na Bliskim Wschodzie, jak widać ta konferencja, do niego nie doprowadzi.

Dlaczego?

Dlatego, że była ona jednostronna, a żeby można było w ogóle liczyć na przełom, musieliby być obecni na niej główni gracze, a tutaj kilku głównych graczy zabrakło. Natomiast, Polska prowadzi zabiegi, których celem jest powstanie (co się w Polsce kolokwialnie nazywa) Fort Trump. Rzeczywiście, wykonaliśmy w tym kierunku pewien krok, pozostaje teraz mieć nadzieję, że Amerykanie docenią to co zrobiliśmy w tej sprawie. Jeżeli faktycznie ten fort powstanie, to okaże się, że warto było organizować tą konferencję. 

Mówi Pan Profesor, że na chwilę obecną, ciężko jest mówić o korzyściach wynikających z zorganizowania tej konferencji. Co natomiast ze stratami? Czy ponieśliśmy jakieś?

Tak ponieśliśmy, najbardziej ucierpiały relacje polsko-irańskie, ale trzeba powiedzieć sobie szczerze, że nie jest to najważniejsza dla Polski sprawa. Natomiast, stawiliśmy się w roli (dla tych państw, które sceptycznie patrzą na taką zależność od Stanów Zjednoczonych) jako główny wykonawca zadań postawionych przez Amerykanów. 

Ale czy wcześniej nie mieliśmy takiej opinii? 

Taką opinię mieliśmy wcześniej, teraz ją umocniliśmy. Jasno było widać, że w Brukseli, Paryżu i Berlinie ta konferencja nie wzbudziła zadowolenia (nie mówię już o Rosji czy Chinach) z tymi krajami, trudno określić nasze relacje jako znakomite – teraz pogorszyliśmy tylko nasze notowania, jednak nie będzie to aż tak istotne jeśli faktycznie doprowadzi nas do powstania stałych baz amerykańskich na terytorium Polski. 

Co natomiast w związku okolicznościami? Sprzyjały czy niekoniecznie?

Okoliczności w jakich doszło do zorganizowania tej konferencji, sposób w jaki ogłoszono, że odbędzie się ona w Warszawie postawiał nas jako państwo w niewygodnym położeniu, bo jeżeli polskie władze dowiadują się z telewizji, że w Warszawie ma być tego typu konferencja, to nie jest to poważna dyplomacja. Tak się nie robi tego typu przedsięwzięć, nie stawia się w tak niewygodnym miejscu państwa-organizatora. 

Czy stosunki między  Polską a USA będą takie, o jakich powiedzieli wiceprezydent USA Mike Pence i sekretarz stanu USA Mike Pompeo? Czy USA będą, jak zapowiadają, "stać ramię z ramię z Polską jako częścią NATO"?

Jako z częścią NATO to na pewno, natomiast w praktyce, to zobaczymy. Wartość sojuszu sprawdza się w sytuacji realnego zagrożenia, którego w chwili obecnej całe szczęście nie ma. My się dopiero ubezpieczamy z racji historycznych na przyszłość. Natomiast, konkretnym miernikiem relacji polsko-amerykańskich są takie sprawy jak: budowa Fort Trump, zniesienie wiz, dopuszczenie przez Amerykanów polskiego przemysłu zbrojeniowego do kooperacji w różnego rodzaju projektach dotyczących uzbrojenia – to są konkrety, reszta, to tylko słowa. 

Czy to wszystko?

Jest jeszcze sprawa, która budzi w Polsce ogromne emocje, i która znowu została podniesiona przez stronę amerykańską, czyli kwestia odszkodowania za mienie żydowskie. Strona amerykańska musi mieć świadomość, że ta sprawa może być w Polsce uregulowana wyłącznie w ramach ustawy reprywatyzacyjnej (nie może być tak, że spadkobiercy obywateli polskich pochodzenia żydowskiego będą traktowani inaczej niż reszta obywateli II RP, która również została pozbawiona majątku wskutek wojny, wskutek działań komunistów).  

Jest wreszcie kwestia umowy, którą PRL podpisał w 1968 roku ze Stanami Zjednoczonymi, w świetle której USA zrzekły się roszczeń tego rodzaju – stąd sprawa jest bardzo skomplikowana. 

Czego można spodziewać się po wielkim nieobecnym - Iranie, i Rosji, która odpowiedziała własną konferencją?
Rosja, po swojemu, przeprowadziła wielką manifestację, nie jest to żadnym zaskoczeniem. Natomiast, nie spodziewam się zerwania relacji dyplomatycznych z Iranem, gdyby miało to nastąpić, to już by nastąpiło. Natomiast, trzeba zdawać sobie sprawę, że polskiej gospodarce na rynku irańskim na  pewno będzie bardzo trudno. Spodziewałbym się pewnego rodzaju retorsji ze strony irańskiej, w stosunku do Polski. Iran jednak to nie kraj, z którym mielibyśmy szczególnie rozbudowane relacje stąd strata jest ograniczona. 

Opłacało się organizować tą konferencję?

Czy się opłacało czy nie, wyjaśni się lada moment, gdyż wkrótce będzie raport Pentagonu dla Kongresu i będzie decyzja Kongresu, wtedy dowiemy się czy było warto było iść na tak daleko posuniętą współpracę z Amerykanami. 

Jakiego typu to współpraca?

Niektórzy nazywają ją służalczością, jednak jest to zbyt daleko idące określenie i być może okaże się całkowicie nieprawdziwe, ale tylko wtedy, kiedy uzyskamy to, o co nam chodzi, czyli stałą amerykańską bazę. Jeżeli okaże się, że od początku było to nierealne, to ktoś w Warszawie popełnił gruby błąd, także poprzez akceptację wcześniejszych bardzo nieodpowiednich zachowań pani Mosbacher. To co całkiem niedawno zrobiła ambasador USA w Polsce było skandaliczne, rząd to "przełknął" dlatego, że dotyczyło to supermocarstwa u którego zabiegamy o gwarancję bezpieczeństwa. Powiedzmy sobie jasno, nagromadziło się w relacjach polsko-amerykańskich sporo niefortunnych wydarzeń i jeżeli Fort Trump ich nie „osłodzi” to mam obawy, że będziemy mieli kryzys w tych relacjach polsko-amerykańskich. 

Dziękuję za rozmowę.