,,Andrzej Duda w lipcu zrozumiał, jaką ma realną pozycję polityczną i że może sobie pozwolić na znacznie więcej, niż mu się wydawało'' - mówi w rozmowie z ,,Gazetą Wyborczą'' prof. Antoni Dudek, politolog, autor między innymi ,,Historii politycznej Polski 1989-2015'' czy ,,Reglamentowanej rewolucji'' opisującej kulisy Okrągłego Stołu.

,,Już wiosną Pałac Prezydencki wysyłał sygnały ostrzegawcze, np. wystąpienie Dudy 3 maja w sprawie referendum konstytucyjnego. Sposób, w jaki PiS się do tego odniósł, uświadomił prezydentowi, że albo coś zacznie robić, albo przejdzie do historii jako kabaretowy Adrian. Dlatego nastąpiło poważniejsze ostrzeżenie, jakim było weto do ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych. To była dla PiS ważna sprawa, bo dawała mu możliwość zmian w samorządach tylnymi drzwiami. To również zlekceważono, a ocknięcie nastąpiło dopiero po wetach w sprawie ustaw sądowych'' - wyjaśnia Antoni Dudek.

Według uczonego dziś w Polsce rodzi się swoista dwuwładza. ,,Kaczyński zapowiada ustawy o mediach, o służbach, zmiany w ordynacji. Albo za każdym razem ustali propozycje zmian z prezydentem, albo niczego nie będzie pewny. Tak na naszych oczach rodzi się duumwirat'' - stwierdza.

Zdaniem Dudka PiS ma jednak inny, pierwszorzędny kłopot, a są nim rozbudzone aspiracje społeczne. Materiały w ,,Wiadomościach'' o znakomitej sytuacji gospodarczej sprawiają, że ludzie chcą więcej - i stąd na przykład protesty rezydentów. Ale to jest kłopot także dla opozycji, uważa Dudek. ,,Jeśli ktoś im odbierze władzę, to tylko obiecując coś więcej niż 500+'', jeśli zostawić na bok wariant autokompromitacji władzy.

Rozmówca ,,GW'' przekonuje w każdym razie, że groźby PiS o wystawieniu innego kandydata w wyborach prezydenckich w 2020 roku są czcze. Bo ,,PiS jest skazane na Andrzeja Dudę''. Pozostaje tylko próba ukrywania ,,szorstkości tej przyjaźni''.

mod/wyborcza.pl