- Uważam, że ta ustawa była zła i bardzo dobrze, że prezydent ją zawetował, dotrzymując zresztą deklaracji złożonej publicznie w sierpniu. Jedyne, co mnie w tej sprawie dziwi, to dlaczego PiS i prezes Kaczyński zdecydował się tak tę sprawę rozegrać, zamiast dać jej spokojnie leżeć w biurku marszałek Witek aż do końca kadencji – powiedział w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, politolog i historyk z UKSW.

W jego opinii decyzja prezydenta o zawetowaniu tzw. ustawy "lex TVN" jest dla PiSu ciosem wizerunkowym. - A jeśli PiS się odwinie prezydentowi, to ich relacje mogą się już do reszty zepsuć – komentuje ekspert.

Jak dodaje profesor, w tej sytuacji prezydent Andrzej Duda nie ma korzyści m.in. wynikających z faktu, że jego druga kadencja jest ostatnią jako prezydenta RP, ponieważ – zgodnie z obowiązującymi przepisami – o trzecią nie będzie mógł się ubiegać. W jego ocenia na tym wecie zyska opozycja, „która może teraz powiedzieć, że to ona ma współudział w tym wecie, że presja i protesty mają sens”. Jak dodaje natomiast, nie przecenia on siły opozycji oraz skuteczności protestów, ponieważ „zdecydowało stanowisko Amerykanów”.

 

Prof. Dudek wskazuje dwie możliwości działania PiSu w obecnej sytuacji. Uważa, że jako pierwszą możliwość prezes Kaczyński może śmiało powiedzieć opinii publicznej, że prezydent jest niezależny od partii rządzącej, czego doskonałym dowodem może być zawetowanie tej właśnie nowelizacji.

W drugim scenariuszu może się uaktywnić radykalne skrzydło PiS, „które zacznie oskarżać prezydenta o zdradę, o przystąpienie do targowicy i o te wszystkie rzeczy, o które tradycyjnie są oskarżani ci, którzy się z PiS-em nie zgadzają”.

Jak dodaje profesor, PiS bardzo potrzebuje prezydenta i wbrew pozorom może się okazać, że „po wyborach będzie go potrzebował bardziej niż kiedykolwiek wcześniej”, gdyby PiSowi nie udało się wygrać kolejnych wyborów. Wtedy właśnie prezydent Duda byłby „potencjalnie najważniejszym obrońcą partii Kaczyńskiego przed depisyzacją”.

Jak dalej mówi prof. Dudek, kompletnie nie rozumie on decyzji prezesa Kaczyńskiego, dlaczego ta ustawa wróciła właśnie teraz, ponieważ prezydent powiedział jasno, że tej ustawy nie podpisze. Stwierdza też, że – w jego opinii – prezydent odeśle tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, ponieważ „mimo wszystko zakładałem, że tak się musieli z Kaczyńskim umówić” – dodaje.

 

mp/dorzeczy.pl