Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Ostatnio miały miejsce kradzieże w marketach  dokonane przez dwóch sędziów i żonę jednego z nich - czy takim ludziom obywatele mają z zaufaniem powierzać swój los?

Prof. Grzegorz Górski, adwokat, historyk: W ostatnich miesiącach zarzucano obozowi rządzącemu, iż atakuje niezalezność władzy sądowniczej, podważa jej autorytet, rujnuje demokratyczne państwo. Tymczasem największe ciosy w powagę i autorytet sądownictwa wymierzają sami sędziowie. Po występach sędziego Milewskiego, który ujawnił dyspozycyjność polityczną tej „kasty”, po wyczynach prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie, który dowodził zorganizowaną grupą przestępczą, trudno sobie było wyobrazić, że może dojść jeszcze pospolite złodziejstwo na poziomie żulii. Jeśli dodamy do tego sędziego Żurka, który imieniem Krajowej Rady broni „autorytetu” trzeciej władzy suponując, iż opisane wydarzenia stanowiły jakąś polityczną prowokację, to można rzeczywiście stwierdzić jedno. Nikt nie jest w stanie wyrządzić trzeciej władzy więcej szkód, niż sami sędziowie.

Czy zdaniem Pana Profesora część kasty sędziowskiej w Polsce nie przekroczyła wszelkich norm, za którymi pozostaje już tylko kara więzienia?

Przez wiele ostatnich lat podobne do przywołanych wyżej sytuacje także się zdarzały, ale panowała swoista zmowa milczenia mainstreamu wobec owej „nadzwyczajnej kasty”. A ta odpłacała się poprzez wprowadzenie swoistego systemu „kastowego” do swego orzekania. W ten sposób powstały kategorie immunizowanych nadludzi, których ta kasta broniła. Do tego panujący system spowodował całkowitą alienację i pełne poczucie bezkarności „nadzywczajnej kasty”. Kilkanaście miesięcy temu, pewien sędzia z Wąbrzeźna, któremu udowodniono łapówkarstwo, został skazany prawomocnie przez „sąd dyscyplinarny” KRS na pozbawienie prawa do waloryzacji sędziowskiego wynagrodzenia,  które pobierał i pobiera będąc w stanie spoczynku. Tak ferowana „sprawiedliwość” wobec członków własnej „kasty” musiała przecież doprowadzić do tego, że ci ludzie nie mieli hamulców, by kraść po sklepach.

Jak Pan ocenia zwrócenie się ze skargą sędziów Krajowej Rady Sądowniczej  do niemieckiego ambasadora?

To się mieści w tym sposobie rozumienia „niezależności”, jaki reprezentuje przywództwo tej „kasty”. Nie są w stanie pojąć, że podobnymi do tych występów tym bardziej udowadniają, że nie mają zielonego pojęcia o „niezależności sądów” i „niezawisłości sędziowskiej”. Ponieważ swoją wiedzę o świecie budują ewidentnie wyłącznie na przekazach pewnej niegdyś wpływowej polskiej gazety i ciągle wpływowej stacji telewizyjnej, to sądzą że to jest jedyny „cywilizowany” obraz otaczającej ich rzeczywistości. Pogłębia to ich kastową alienację i w konsekwencji brnięcie już wręcz w obce objęcia. Wymyśleć, że niemiecka ambasada będzie bronić ich „niezależności” to pomysł na miarę wyczynów sędziów, którzy obrabiali supermarkety.

Jak to możliwe w normalnym kraju, że wypuszcza się za kaucją oszusta ,,Hossa'' poszukiwanego listami gończymi, który wyłudził 3 mln zł od starszych ludzi metodą 'na wnuczka'? Czy Sędzia Katarzyna Zaczek - Czech, która  o tym zadecydowała, pozostanie bezkarna?

Pozostanie bezkarna, bo przecież towarzystwo w którym tkwi, w obecnym stanie prawnym, nie pozoli aby z jej głowy spadł choćby włos. A reprezentując opisaną wyżej mentalność kastową, w ogóle nie dostrzega problemu w tej – i nie tylko w tej – kwestii. Jedyne co jest ciekawe w tej sprawie, to pytanie kiedy się dowiemy co zadecydowało o zaliczeniu „Hossy” do grona postaci zasługujących na zaufanie ze strony nadzwyczajnej „kasty”. Bo trzeba było wielkiego zaufania ze strony sędziego aby przyjąć, że akurat ta osoba, po doświadczeniach dotychczasowych, będzie wypełniać sformułowane przez sąd warunki. Musiał więc w jakiś sposób wzbudzić zaufanie w środowisku sędziowskim, więc mam nadzieję że wkrótce poznamy uwarunkowania tego procesu.

Dziękuję za rozmowę.