„Jest pewna „chemia” pomiędzy obydwoma przywódcami i- zwłaszcza- pierwszymi damami [...] Strona polska powinna zabiegać o intensyfikację naszej obecności gospodarczej w USA [...] Rosjanie są wiernymi uczniami Sun Tzu- skoro mówią że chcą pokoju, to szykują się do wojny”- prof. Grzegorz Górski, historyk, amerykanista, rektor Kolegium Jagiellońskiego w Toruniu, w wywiadzie dla portalu Fronda.pl.
 
Fronda: Zamiast planowanych wcześniej dwóch dni wizyta prezydenta Donalda Trumpa w Polsce będzie trwała od 31 sierpnia do 3 września. Czy jest to zmiana czysto logistyczna, czy też wydłużenie wizyty oznacza, że spraw do omówienia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Polską jest więcej niż się pierwotnie spodziewano? Czego będą dotyczyły rozmowy dwustronne?
 
prof. Grzegorz Górski, historyk, amerykanista: Katalog tematów rozmów jest względnie trwały. Kwestie bezpieczeństwa, współpraca wojskowa, polityka energetyczna, sytuacja w Europie Środkowo- Wschodniej. Mam też nadzieję, że intensywniejsze rozmowy dotyczące wzmożenia wymiany handlowej. W USA trwa znakomita koniunktura gospodarcza, rynek chłonny, a chińskie towary coraz droższe wskutek wojny celnej. To otwiera historyczną koniunkturę dla polskich firm na tamtym obszarze i mam nadzieję, że również władze polskie to widzą. Sądzę także, że dodatkowy dzień wygospodarowano dlatego, że jest pewna „chemia” pomiędzy obydwoma przywódcami i- zwłaszcza- pierwszymi damami. Po prostu lubią być razem, więc skoro jest okazja, to znaleziono rozwiązanie.
 
Strona polska powinna zabiegać w tej chwili o radykalną intensyfikację naszej obecności gospodarczej w USA. Jest na to znakomita koniunktura, rynek amerykański chłonie jak gąbka produkty i usługi, i naszym priorytetem powinno być znaczące podniesienie naszej obecności. Każdy na świecie rozumie, że nie ma i w dającej się przewidzieć przyszłości, nie będzie porównywalnego swoim ogromem rynku zbytu. Na świecie liczy się ten, kto jest obecny właśnie na tym rynku.
 
Ambasador Georgette Mosbacher co chwila zaskakuje nowymi deklaracjami ogłaszanymi za pośrednictwem mediów społecznościowych. W ostatnich dniach tajemniczo zasugerowała powitanie w Polsce amerykańskich żołnierzy stacjonujących obecnie w Niemczech. Czy może to oznaczać rozmowy na temat przeniesienia niemieckich stałych baz nad Wisłę lub dodatkowe zwiększenie obecności wojsk amerykańskich w Polsce?
 
Proces relokacji wojsk amerykańskich m. in. z Niemiec do Polski i Rumunii, będzie się nasilał. Jeżeli sytuacja na Ukrainie będzie się rozwijać w dalszym ciągu w negatywnym kierunku, to będzie ulegał przyspieszeniu i wzmożeniu. Ale pamiętajmy, że rozmawiamy o olbrzymich kosztach takich operacji, a podatnik amerykański przynajmniej do końca przyszłego roku, będzie bombardowany absurdalnymi obietnicami wyborczymi demokratów, którzy obrali zdecydowany kurs na socjalistyczne rozdawnictwo. Stąd nie będzie łatwo administracji Trumpa wykonywać tu szybkie posunięcia.
 
Czy tego typu sugestie przedstawicieli amerykańskiej administracji mogą oznaczać, że realne, militarne zagrożenie ze strony Rosji będzie wzrastać w najbliższych latach? Czy rośnie prawdopodobieństwo konfliktu militarnego z Rosją?
 
Skoro rosyjski ambasador w Polsce mówi w wywiadzie, że Rosja nie szykuje się do wojny i dla Rosji nie miałoby sensu atakowanie Polski czy państw przybałtyckich, to należy to odczytywać jako zapowiedź czegoś dokładnie odwrotnego. Rosjanie są wiernymi uczniami Sun Tzu- skoro mówią że chcą pokoju, to szykują się do wojny. Skoro prężą muskuły, to znaczy że są słabi. Ale logika jest nieubłagana. Wyczerpały się już możliwości wewnętrzne Putina w zakresie zadowalania rosnących aspiracji Rosjan. Jedyną szansą na utrzymanie spokoju i poparcia, jest jakaś kolejna, zakończona sukcesem wojna. To daje bowiem również uzasadnienie, dlaczego „przejściowo” jest źle- bo Rosjanie rozumieją że wojna kosztuje. Niestety, Rosjanie skazani są obecnie na poszukiwanie miejsca, w którym zrealizują poprzez wojnę, swoje wewnętrzne potrzeby. Boję się, że będzie to już gdzieś blisko Polski.
 
Każde polsko-amerykańskie spotkanie na wysokim szczeblu wiąże się z pytaniami o zniesienie wiz. Czy tym razem będzie podobnie?
 
W mojej ocenie jest to kwestia bez żadnego znaczenia. Z tego co się orientuję, to obecnie właściwie każdy kto chce otrzymuje wizę, procedury są szybkie i sprawne. Na wjeździe do USA nie ma praktycznie żadnej różnicy w obsłudze „wizowców” i „bezwicowców”. Moim zdaniem to dzisiaj jest problem dla Amerykanów, bo muszą utrzymywać dużo drogiego aparatu dyplomatycznego do obsługi administracyjnej tego obszaru działalności. Jak chcą na to wydawać pieniądze, to ich sprawa. Dla nas nie ma to znaczenia ani praktycznego, ani politycznego.
 
Polskie media obiegła informacja o liście 88 amerykańskich senatorów skierowanym do sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo, w którym wzywają oni do wywarcia nacisku na Polskę celem przyspieszenia rozwiązania kwestii restytucji mienia ofiar Holokaustu. Czy sprawa roszczeń i ustawy S447 wejdzie na stałe do agendy polsko-amerykańskich rozmów? Czy jest raczej elementem doraźnych negocjacji handlowych, np. zakupów amerykańskiego uzbrojenia dla polskiej armii?
 
Ani władze polskie, ani powołane do tego instytucje nie robią literalnie nic, aby w tej sprawie uprawiać choćby minimalny lobbing, a o polityce historycznej w USA już nawet nie wspomnę. Żydzi robią odwrotnie. To są skutki. Tak działa amerykański system polityczny. Jak się komuś wydaje, że przy pomocy konferencji prasowych w Warszawie i nadętych konferencji we własnym gronie, powtarzaniem Polakom po raz setny, że byli wobec Żydów OK, coś osiągnie, to jest w błędzie. 
 
Z tego co wiem, po aferze ze zmianą ustawy o IPN, któraś z polskich instytucji zamówiła za dość spore pieniądze u angielskiego autora książkę o Pileckim. Sprzedano na Amazonie w Ameryce może kilkadziesiąt egzemplarzy. A recenzenci piszą, że książka ta utwierdza opinię, że Polacy jako naród kolaborowali przy Holokauście. Jak mamy takie sukcesy i osiągnięcia w tym zakresie, to czemu się dziwić, że druga strona to wykorzystuje. Walczy o poważne pieniądze, więc się stara. A my liczymy na zrozumienie. To się raczej przeliczymy.
 
Dziękuję za rozmowę.