Do której dynastii powinni odwoływać się polscy monarchiści, marząc o restytucji monarchii nad Wisłą? W ocenie profesora Jacka Bartyzela ,,nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi''.

Jak wskazał w rozmowie z ,,Rzeczpospolitą'', Polska przez wieki była monarchią de facto elekcyjną i niewiele zmienia tu Konstytucja 3 maja przywracająca dziedziczność tronu i oferująca go niezainteresowanym sprawą Wettynom saskim. Inaczej niż we Francji czy Portugalii, gdzie żyją wciąż prawowici dziedzice tronu, w Polsce ,,kogoś takiego nie ma''. ,,Przywrócenie monarchii oznaczałoby zatem zupełnie nowy początek – konkretny pierwszy monarcha i dynastia musiałyby zostać dopiero ustanowione'' - mówi Bartyzel.

Uczony zauważył też, że trudno byłoby Polakom odwoływać się do jakichkolwiek współczesnych przypadków restytucji monarchii. W Grecji przywróconą w latach 30-tych monarchię obaliła prawicowa wojskowa dyktatura; w Hiszpanii dyktator gen. Francisco Franco wybrał fatalnie, wskazując na tron - jak mówi Bartyzel - ,,wiarołomcę Jana Karola I, który patronował procesowi obalania katolickiego państwa autorytarnego''.

Pytany o argumentach ,,za'' monarchią Bartyzel wskazał na dwa fundamentalne. Po pierwsze, powiedział, to naturalna forma rządów, sprawdzona przez tysiące lat i odpowiadająca hierarchicznemu porządkowi. Po drugie, Pan Bóg jest królem wszechświata, a król jest jego ziemskim namiastnikiem; ten argument można nazwać argumentem z dziedziny mistyki monarchicznej.

mod/rzeczpospolita.pl