Fronda.pl: 13 maja 1917 roku miało miejsce pierwsze objawienie w Fatimie. Miesiąc temu Sejm uczcił stulecie wydarzeń fatimskich specjalną uchwałą w której napisano iż „rzadko które wydarzenie religijne odegrało tak ważną rolę w dziejach Kościoła, a nawet całego świata, jak objawienia fatimskie”. Na czym polegała ta rola?

Prof. Jan Żaryn, historyk, senator PiS: Obchodzimy stulecie objawień fatimskich, które mają swój początek w maju, a koniec w październiku 1917 roku. Był to moment, kiedy w historii świata odbywały się wydarzenia niezwykłe, w postaci przede wszystkim trwającej I wojny światowej, zwanej wówczas Wielką Wojną z racji skali, cierpień i strat ludzkich. Wówczas przecież także rozpoczynała się epoka, zapoczątkowana przejęciem władzy w Rosji przez bolszewików, którzy chcieli opanować swoim nieludzkim systemem cały świat. Czasowa zbieżność z objawieniami Matki Bożej Fatimskiej była nie tylko wtedy istniejącym znakiem, ale także znakiem trwającym przez całe stulecie. Stulecie to było ogarnięte w ludzkiej pamięci przede wszystkim przez wydarzenia II wojny światowej, z panowaniem dwóch totalitaryzmów, z których jeden, czyli III Rzesza, został – choć nie do końca – rozliczony ze swoich zbrodni, a drugi panował bezkarnie przynajmniej do przełomu lat 80. i 90. XX wieku. Matka Boża przed tą historią, miejmy nadzieję dziś zamkniętą na kartach podręczników, przestrzegała ludzkość w Fatimie.

Można dziś powiedzieć, iż ten znak wówczas dany i - jak się okazało – niewysłuchany, jest świadectwem, iż nie wolno człowiekowi zaniedbywać wiedzy, którą Pan Bóg nam zsyła, po to, byśmy się wsłuchiwali w drogę, którą nam proponuje, aby ludzkość nie została przez samego człowieka tak dramatycznie dotknięta. Matka Boża nawoływała do modlitwy i trzymania przez całe życie różańca, tak aby być w tym różańcu poszukującym Pana Boga i wskazówek co czynić, aby zło nie triumfowało. Myśmy gdzieś jako ludzkość ten różaniec odrzucili. Tak więc w setną rocznicę wydaje się, że warto z jednej strony zbilansować to, przed czym Matka Boża przestrzegała, a więc wiek XX i wrócić do chrześcijańskiej wizji porządku europejskiego i światowego. W Dekalogu bowiem, płynie bez wątpienia poprzez przykazanie miłości, droga ku wypełnieniu wzajemnych zobowiązań wobec drugiego człowieka i rzecz jasna wobec Pana Boga.

Jaką rolę w objawieniach odgrywała Rosja?

Rosja była ważnym aspektem i tematem objawień w Fatimie. Było to miejsce na ziemi w sposób szczególny umiłowany przez Maryję, bo to o niej mówiła, a z drugiej przestrzegała świat przed tym, co poprzez Rosję może spotkać cały świat.

13 maja to także rocznica zamachu na Jana Pawła II. Jak z dzisiejszej perspektywy spogląda Pan na wydarzenia z 13 maja 1981 roku?

Niewątpliwie zamach na papieża Jana Pawła II z 13 maja 1981 roku to z dzisiejszej perspektywy historycznej i eklezjalnej moment, w którym ogniskowało się dobro, by zło nie wygrało. Jan Paweł II pięknie opisał zamach, mówiąc, iż jedna ręka wystrzeliła pocisk, a druga go kierowała, ratując papieża i pontyfikat, razem z tym wszystkim co w sobie zawierał.

Co takiego ów pontyfikat w sobie zawierał?

Pontyfikat Jana Pawła II zawierał w sobie zarówno ewangelizację zlaicyzowanego świata zachodniego, jak i podniesienie ku Bogu, zniewolonej przez bolszewizm od października 1917 roku Rosji. Była to doktryna nakierowana w ogóle przeciw religijności człowieka, niezależnie od tego, którą religię człowiek zechciałby wyznawać. Można powiedzieć, że zderzenie dobra ze złem i zwycięstwo Matki Bożej, która była nosicielem ratunku dla Jana Pawła II, stanowi także dziś dla nas pewien sygnał.

Co ma Pan na myśli?

Mówię o sygnale, który dotyczy np. tego, byśmy – nawet jeśli nie jesteśmy wierzącymi – nie ignorowali świata niedostępnego, transcendentnego, bo on jest, gdy występuje ku temu czas i przestrzeń.

Jak wygląda z dzisiejszej perspektywy wiedza o kulisach zamachu na papieża Jana Pawła II?

Jako historyk mogę powiedzieć, że według dokumentacji przede wszystkim włoskiej proweniencji, którą dzisiaj posiadamy w IPN, wiemy, że jedyna hipoteza, która się broni z punktu widzenia warsztatowego, to ta, że głównym sprawcą zamachu de facto był Związek Sowiecki. Oczywiście strzelał Ali Agca, ale wszystko wskazuje na to, że bezpośrednim zleceniodawcą był przedstawiciel sowieckiego wywiadu wojskowego na terenie Iranu - Władimir Kuziczkin. To zlecenie, a jednocześnie umocowanie służb bułgarskich jako tych, które miały dokonać przygotowań do tego zbrodniczego czynu, wskazują, że była to akcja zaplanowana i celowa. Celem Związku Sowieckiego i ówczesnego kierownictwa na czele z Leonidem Breżniewem było zamordowanie człowieka tylko dlatego, że był papieżem Janem Pawłem II. Bez wątpienia jednym z powodów, dla których tę decyzję podjęto – jak wszystko wskazuje, jesienią 1979 roku - było zanalizowanie skutków pielgrzymki Jana Pawła II w czerwcu tego roku. Moloch komunistyczny zatrząsł się w posadach, a zatem zleceniodawcy tego morderstwa doszli do wniosku, że eliminacja człowieka przedłuży istnienie systemu komunistycznego.

Ale na szczęście się nie udało…

Na szczęście była jeszcze Matka Boska. Warto przypomnieć, że ze świadectw, które mamy nie tylko od papieża Jana Pawła II, ale także m.in. od szefa Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Joaquina Navarro-Vallsa, wiemy, iż papież był świadom, gdzie jest serce tej zbrodni i na pewno nie byli to Bułgarzy. Jan Paweł II dawał do zrozumienia, żeby nie Bułgaria i Bułgarzy, a także nie Turcja czuły się odpowiedzialne za ten zamach, ale wskazywał na Moskwę, choć nie dopowiadając tego wprost. Podobnie, Ojciec Święty miał świadomość, że to Maryja zainterweniowała, czego efektem było przekazanie Matce Boskiej Fatimskiej pocisku wyjętego z ciała papieża, jako wotum dziękczynienia za uratowanie życia.

Dziękujemy za rozmowę.