Portal Fronda.pl: Jak podaje TVP Info, na dzisiejszym spotkaniu przedstawicieli Grupy Wyszehradzkiej z udziałem szefa niemieckiej dyplomacji Frankiem Walterem Steinmeierem ma zostać przedstawiony dokument opisujący plan stworzenia europejskiego "superpaństwa" w miejsce Unii Europejskiej. Plan to pomysł Francji i Niemiec. Czy ten projekt nie jest ucieczką europejskich elit od prawdziwych problemów, z którymi boryka się Unia Europejska?

Prof. Karol Karski, europoseł PiS: Faktem jest, że Brexit to kolejne osłabienie Unii Europejskiej, odejście od procesu integracji europejskiej. Oczywiście, jest ono bardzo spektakularne. Wcześniej mieliśmy jednak cykl kończenia negocjacji akcesyjnych przez rozwinięte państwa Europy Zachodniej (np: Islandia). Kraje te odchodziły od zamiaru przystąpienia do Unii Europejskiej.

Taka sytuacja pokazuje fiasko dotychczasowej niemieckiej polityki integracyjnej. Unia Europejska to tak naprawdę niemiecka strefa wpływów ubrana w formę organizacji międzynarodowej. Niemcy robią wiele, by nie maskować tej formuły. Wezwanie w trybie pilnym do Berlina ministrów spraw zagranicznych państw założycielskich Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG) miało właśnie taki charakter. To nie w Brukseli rozmawia się na temat Brexitu, tylko robią to Niemcy ze wskazanymi przez siebie przedstawicielami poszczególnych państw członkowskich, według klucza, który zapewnia im bezpieczeństwo, że nikt nie powie o niemieckiej odpowiedzialności za procesy dezintegracyjne. Zebrali się przedstawiciele sześciu krajów, którzy nie pytając innych o zdanie, oświadczyli, jak będzie dalej funkcjonować 27 państw.

Propozycję niemiecką odbieram jako "ucieczkę do przodu". Nie twierdzę, że Niemcy sądzą, że coś takiego uda się przeforsować, natomiast wiadomym jest, że muszą zostać otwarte negocjacje traktatów unijnych. Trzeba zmienić system głosowania. Wiadomo, że padną głosy, by Unia nie była berlinocentryczna, jak to ma miejsce od kilkunastu lat. Wobec tego, Niemcy stosują metodę, by posunąć proponowany przez siebie model tak daleko do ściany, aby inni powiedzieli, że to, co jest teraz, nie musi się zmieniać.

Moim zdaniem, Unia Europejska musi jednak ulec reformie. Musi powrócić do formuły organizacji zrzeszającej państwa na znanej z prawa międzynarodowego zasadzie suwerennej równości. Jej siła musi być siłą równoprawnych suwerennych państw członkowskich.

Czy w takim razie lekarstwem może być ten projekt?

Podzielam zdanie przewodniczącego Czarneckiego, że gdyby Steinmeier przedstawił coś takiego na serio, byłby grabarzem Unii Europejskiej.

Czy to są tylko doniesienia medialne, czy faktyczny plan?

Można przedstawić każdą głupotę, pytanie, na ile jest to realne, a na ile jest to projekt, który jest próbą wypośrodkowania tego, co będzie płynęło w drugą stronę - Unia Europejska już w tej chwili jest organizacją o charakterze nierównoprawnym. Trzeba powrócić do tego, co było na początku. Ta Unia się wyczerpuje. Z pewnością tego typu plan, gdyby miał być realizowany byłby końcem Unii Europejskiej. 

Rozmawiała Karolina Zaremba