Portal Fronda.pl: Głośnym echem odbiły się na zachodzie słowa Konrada Szymańskiego, który stwierdził, że nie widzi politycznej możliwości wykonania decyzji o relokacji do Polski 7000 uchodźców. Wypowiedź ta została już złagodzona między innymi przez inne wypowiedzi Witolda Waszczykowskiego. Dlaczego? Jakie byłyby polityczne czy ekonomiczne konsekwencje przeprowadzania tego, o czym mówił minister Szymański?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Decyzji o relokacji uchodźców nie podjęto jednomyślnie, ale użyto kwalifikowanej większości. Od początku istniał między krajami Unii Europejskiej głęboki podział. Państwa Europy Środkowo-Wschodniej nie mają przeszłości kolonialnej, nie miały dotąd do czynienia z imigrantami, nie prowadzą aktywnej polityki bliskowschodniej. Mają zupełnie inną przeszłość historyczną, inne problemy, nie mają tak rozbudowanego państwa socjalnego. Trudno więc się dziwić, że wyrażają inne zdanie niż Francja, Wielka Brytania czy Niemcy. Kanclerz Merkel narzuciła państwom  Unii bardzo skrajne stanowisko, za co jest dziś we własnym kraju krytykowana. Jej polityka nie jest do utrzymania. Polska domaga się głębszej debaty i poważniejszego namysłu, uwzględnienia krajów naszego regionu – zwłaszcza, że i w tak zwanych społeczeństwach zachodnich nie wszyscy podzielali stanowiska własnych przywódców, Teraz protest jeszcze się nasili. Gdy idzie o możliwe konsekwencje dla nas… ? Jesteśmy suwerennym państwem. Czy Francja konsultowała z nami decyzję o bombardowaniu stanowisk ISIS? Czy Angela Merkel zwróciła się do premier Kopacz o radę, zanim ogłosiła, że przyjmuje u siebie w kraju wszystkich uchodźców? Mamy swoje stanowisko i nie powinniśmy obawiać się jego wyrażania. Polska to ważny członek Unii Europejskiej. Nikt nam w tej kwestii niczego nie może narzucić, nawet Jean-Claude Juncker ze swoją komisją.

Jeszcze niedawno mówiło się, że te 7000 uchodźców to tylko program pilotażowy, bo Angela Merkel będzie chciała rozlokować w całej Unii Europejskiej znacznie większą liczbę uchodźców. Czy odnowiona po piątkowych zamachach dyskusja to zmieni, także dzięki polskiemu stanowisku? Nie dojdzie już do prób narzucenia kolejnych tego typu decyzji większością kwalifikowaną?

Ewentualny podział uchodźców w ramach Europy musi odbywać się na zasadzie dobrowolności, musi mieć demokratyczną legitymizację. Jeżeli jakieś społeczeństwo Europy tego nie chce, to trudno byłoby narzucać coś wbrew woli całemu narodowi. Trzeba, oczywiście, pomagać uchodźcom – podkreślam, uchodźcom, ofiarom islamizmu! – ale muszą być oni poddawani dokładnej kontroli. Nie może być zgody na tak masowy exodus całych grup ludności. Na szczęście powoli przychodzi otrzeźwienie. Jeszcze przed zamachami zaczęto mówić o mocniejszej ochronie granic zewnętrznych Unii Europejskiej oraz o przywróceniu kontroli granic narodowych,. Europejska utopia świata bez granic zderza się z rzeczywistością. Kanclerz Merkel działała ostatnio tak, jakby nie była przewodniczącą CDU, ale partii Zielonych czy innego lewicowego ugrupowania. Prowadziła politykę całkowicie oderwaną od rzeczywistości, co, niestety, poparł także prezydent Francji François Hollande. On również ponosi ogromną odpowiedzialność za wszystko, co się dziś dzieje - nie zapewnił Francji bezpieczeństwa. W reakcji na zamachy w Paryżu CSU wystąpiła z żądaniem określenia górnej granicy kontynentu imigrantów, jaki mogą przyjąć Niemcy. Należy powrócić do racjonalnej polityki, takiej na przykład, jaką uprawiają w tym względzie Stany Zjednoczone.

Wspominał pan profesor o krytyce, z jaką spotyka się Angela Merkel ze strony premiera Bawarii i szefa CSU, Horsta Seehofera. Widać jakąś szansę na to, żeby to jego wizja zatriumfowała? Czy dostrzega pan profesor jakąkolwiek jaskółkę zmiany wskazującą, że kanclerz Merkel zrezygnuje z obranego przez siebie kursu?

Pojawiają się spekulacje, według których Angela Merkel miałaby niedługo ustąpić ze stanowiska. Mógłby zastąpić ją Wolfgang Schäuble, mający w sprawie imigracji zdecydowanie bardziej realistyczne stanowisko. Moim zdaniem zbliża się zmierzch Merkel, w ostatnich latach tak dominującej europejską politykę. Popełniła zasadniczy błąd. Już wkrótce nastąpi korekta niemieckiej polityki, choć nie wiem, jakie będzie miało to dla nas skutki. Chęć podzielenia się problemem na pewno pozostanie. Część reakcji na zamachy w Paryżu jest atakiem na kraje naszego regionu i prawicowych polityków, zupełnie, jakby to tutaj leżała odpowiedzialność, a nie po stronie tych, którzy organizują zamachy oraz tych polityków, którzy nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa. Francja przeżyła zamach już w styczniu. Prezydent Hollande zapewniał wówczas, że zrobi wszystko, by jego kraj był bezpieczny. Nie wygląda na to, by zrobił cokolwiek. Oczekujemy zmiany i myślę, że w tej sytuacji twardsze stanowisko polskiego rządu jest słuszne. Co więcej służy nie tylko interesom Polski, ale całej Europie.

W przemówieniu Francois Hollande’a oraz Angeli Merkel po zamachach w Paryżu bardzo wiele było powoływania się na „europejskie wartości”. Taką retorykę ostro skrytykował prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhard Müller mówiąc, że „europejskie wartości” nam nie pomogą, a głównym problemem jest raczej świadomie prowadzona dechrystianizacja Europy. Jak wyjść z tego impasu? Czy można jeszcze przezwyciężyć ten głęboki kryzys wartości?

Jest to niezmiernie trudne. Rozmawiam z Panem z Londynu, gdzie społeczeństwo jest wielokulturowe. Religia nie zapewnia mu spójności, Tych ludzie, którzy tu napływali przez lata z dawnych kolonii nie można przecież odesłać z powrotem ani narzucić im wiary chrześcijańskiej. Co może być spoiwem takiego społeczeństwa  Brytyjski patriotyzm? Może, może… Ale przecież Unia zwalcza narodowe uczucia i lojalności. To brak silnych wartości sprawia, że młodzi ludzie, zwłaszcza z rodzin imigranckich, zaczynają ich szukać gdzie indziej, w radykalnie zinterpretowanym islamie ... Dla europejskich wartości  nikt nie będzie umierać. Bardzo charakterystyczne było zachowanie tłumu, który zebrał się w niedzielę w Paryżu, by wyrazić protest przeciwko terrorystom. Protestowano w imię takich wartości jak wolność, zabawa, kultura przyjemności. Wino, krótkie spódniczki, swoboda – takie były hasła. Nagle tłum w zupełnie nieuzasadniony sposób wpadł w panikę i rozpierzchł się. I już było po bohaterstwie.  A z drugiej strony mamy ludzi, którzy gotowi rozerwać się na strzępy dla celów, dla których walczą. Mamy do czynienia z wielkim procesem historycznym, który bardzo trudno zmienić. Z jednej strony to radykalizacja islamu, z drugiej ideologia powszechnej tolerancji, uprawnień, swobody - aż do wyczerpania. Europejska utopia zakłada, że świat może być bez granic, bez "wykluczeń", bez krwawych konfliktów, polityki siły, że nie istnieje kategoryczne zło, nie ma przeciwników czy wrogów, nie trzeba walczyć. To trochę tak, jak w utopii komunistycznej, gdzie wszyscy mieli być równi i dostawać według potrzeb. Nikt nie miał nikogo wyzyskiwać. Komunizm chciał znieść ekonomię, europeizm, politykę. Takie wizje są same źródłem zła i niebezpieczeństwa politycznego. Cóż pozostaje? Tylko apele i nadzieja, że ów proces historyczny się zatrzyma, zawróci, że po wielkim kryzysie przyjdzie odnowa.

Rozmawiał Paweł Chmielewski