Angela Merkel twardo obstaje przy swoim i chce, by kraje niechętne przyjmowaniu muzułmańskich imigrantów jednak to czyniły. Czy jej upór może odnieść jakikolwiek skutek? Rozmawiamy na ten temat z eurodepudowanym prof. Zdzisławem Krasnodębskim.

 

Angela Merkel w wywiadzie telewizyjnym udzielonym po spotkaniu z przywódcami Grupy Wyszehradzkiej stwierdziła, że choć "niektóre kraje" nie chcą przyjmować imigrantów, nie mogą one tak po prostu powiedzieć "Nie". Czy Merkel wciąż będzie naciskać na Polskę, Węgry i inne kraje? Czy to nie jest dla niej walka z wiatrakami?

Kanclerz Niemiec reprezentuje interesy swojego kraju i to jest zrozumiałe. Wiadomo, że Niemcy bardzo chętnie podzieliliby się problemem imigrantów z innymi państwami. Jest to jednocześnie problem, do którego powstania, czy może raczej radykalnego zaostrzenia Niemcy się przyczyniły. Merkel stara się zachować konsekwencję i nie chce odwoływać swojej polityki otwartych drzwi, mimo że jest ona bardzo mocno krytykowana również w Niemczech, m.in. przez SPD, a także przez obywateli, którzy uważają, że ta polityka była niesłuszna i zbyt „optymistyczna”.

Czy jakiekolwiek naciski na państwa naszego regionu mogą jednak odnieść skutek w obecnej sytuacji?

Z jednej strony trudno się dziwić słowom Merkel, ale z drugiej trudno przypuszczać, by ktokolwiek mógł narzucić siłą krajom Grupy Wyszehradzkiej przyjmowanie imigrantów, jeżeli tylko kraje Grupy będą solidarnie trwały przy swoim negatywnym stanowisku co do tego pomysłu. Warto też w tym miejscu dodać, że inne kraje, które zobowiązały się do owej przymusowej relokacji, wcale jej do końca nie realizują. Po ostatnim spotkaniu z Merkel z przywódcami państw Grupy Wyszehradzkiej po raz pierwszy można było też usłyszeć w mediach zachodnich głosy mówiące, że tym krajom wcale nie chodzi o głoszenie populistycznych haseł, ale że po prostu na relokację nie zgadza się społeczeństwo Polski, Czech, czy Węgier. Ludzie z Zachodu coraz częściej zwracają też uwagę, że w zasadzie to polityka krajów wyszehradzkich w kwestii imigrantów jest racjonalna.

To chyba powinien być sygnał dla Angeli Merkel, że pora szukać nowych rozwiązań kryzysu?

Merkel mówi to, co mówić musi, ale realnie rzecz ujmując, mechanizm przymusowej relokacji jest passe, jest absolutnie nie do przeprowadzenia. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej jednak chcą pomóc w opanowaniu trudnej sytuacji na Bliskim Wschodzie, chcą pomóc przede wszystkim poprzez pomoc finansową i humanitarną i to również zostało pozytywnie odnotowane w mediach. Oczywiście musimy być świadomi, że problem na Bliskim Wschodzie istnieje i związany jest z ludzką tragedią. Nie stanowi jedynie problemu islamu, czy islamistów, jak się to czasem przedstawia. Trzeba go rozwiązać, ale są ku temu lepsze sposoby niż przymusowa relokacja. Realna pomoc to pomoc udzielana tam na miejscu.

Co oprócz kwestii uchodźców możemy uznać za najważniejszy aspekt spotkania Merkel z liderami Grupy Wyszehradzkiej?

Unia Europejska ma teraz inne problemy, wśród których najpoważniejszym jest prawdopodobne wyjście Wielkiej Brytanii z UE. To właśnie reakcja na to wydarzenie stanowiła główny temat spotkania Merkel z przywódcami Grupy Wyszehradzkiej, jak i całego jej „objazdu” po Europie, w ostatnim czasie spotykała się też z przywódcami państw Skandynawskich. Merkel dokonywała prób sondowania różnych wyobrażeń na temat tego, jak należy zareagować na Brexit i jak będą wyglądały relacje z Wielką Brytanią po Brexicie.

Co się może zmienić po Brexicie również z punktu widzenia naszych interesów?

Tak jak przypuszczałem, Brexit spowodował, że znaczenie Polski w Unii wzrosło. W obecnej sytuacji ważny jest wkład wszystkich krajów i jedność wspólnoty. Kluczowy jest w tym głos Europy wschodniej, a tego głosu nie ma bez Polski.

Co wskazuje na to, że nasza pozycja wzrasta?

Sygnałem, że nasza pozycja zmienia się na lepsze, jest fakt, że ostatnio w niemieckich mediach znacząco osłabł negatywny przez dotyczący Polski. Pojawiają się nawet pozytywne opinie na temat niektórych aspektów naszej polityki. Ostatnio już nie jest tak, że gdy się otwiera niemiecką gazetę, na pierwszej stronie uderza w nas przekaz o prawicowym radykalizmie w Polsce. Sytuacja się więc powoli zmienia na naszą korzyść. W kontekście problemów związanych z Brexitem zmniejsza się też możliwość nacisku na nas w związku z tematem uchodźców. Bo nikt nie może teraz ryzykować wzrostu napięcia i konfliktów, które mogłyby prowadzić do dalszego rozpadu Unii Europejskiej.

Bardzo dziękuję za rozmowę 

Rozmawiał MW