– 2010 r. przejdzie do historii jako rok wielkiego upadku. Są takie epoki w historii, kiedy ludzie stają się lepsi, np. w czasie pierwszej „Solidarności”. 2010 r. był rokiem hańby – powiedział w programie „Kwadrans polityczny” europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Jak napisano w nowym numerze tygodnika „wSieci”, już 14 kwietnia 2010 r. Ewa Kopacz doskonale wiedziała, że może być duży problem z identyfikacjami ofiar katastrofy smoleńskiej.

– Jej obrońcy twierdzą, że Ewa Kopacz była wprowadzona w błąd. Wszyscy sobie przypominamy słowa Donalda Tuska o najbardziej przezroczystym śledztwie – mówił europoseł.

Jak podkreślił, w takiej sytuacji jak ta, mamy do czynienia „z barbarzyństwem, brakiem związku z polską racją stanu i z polską tożsamością”

Dodał, że na tym kłamstwie wiele zbudowano i była z nim związana wygrana w wyborach parlamentarnych i prezydenckich, które nastąpiły niedługo po katastrofie smoleńskiej. – Polacy chcieli wierzyć tym ludziom – podkreślił.

Jak dodał, „teraz maski opadają”. – 2010 r. przejdzie do historii Polski jako rok wielkiego upadku. Wg mnie są takie epoki w historii, kiedy ludzie staja się lepsi, tak jak tak było w czasie pierwszej „Solidarności” i są takie straszne epoki, jak 2010 r. To była hańba – powiedział profesor.

Profesor odniósł się także do przypadków zakłócania miesięcznicy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie.

– To zjawisko było już w czasach żałoby, gdy pojawiła się idea pogrzebu pary prezydenckiej na Wawelu – przypomniał.

– Stosowano taktykę marginalizacji PiS i tzw. moherów, czyli ludzi, których miało nie być. Była tylko zielona wyspa rządzona przez Donalda Tuska – tłumaczył profesor.

Teraz – jak podkreślił – sytuacja się zmieniła. – To nie są już miesięcznice opozycji, ale pojawia się na nich spora część rządu. To, co się dzieje, to jest element walki politycznej. To jest barbarzyństwo – mówił euro poseł PiS.

emde/tvp.info