Prof. Krasnodębski podkreślał w Telewizji Republika, że „Tajne akta S” są napisane z pewnym dystansem. – Roth pisze to z zaciekawieniem etnografa, antropologa.  Autor mówi już na wstępie o wątpliwościach, jakie miał przed podjęciem tego tematu, mówi, że odradzano mu pisanie tej książki. I dodał, że emocje, jakie może wzbudzić ta publikacja nie są niczym negatywny, wręcz przeciwnie, sprawiają, że Polacy wnikliwiej przyglądają się sprawie katastrofy smoleńskiej. – Nie jestem przeciwko gorącej atmosferze. Zarzucam Polakom, że pozostali chłodni wobec katastrofy smoleńskiej – mówił profesor.

Co ciekawe, "nowe informacje" jakie przedstawia Roth w swojej książce nie powinny zaskakiwać, ponieważ pokrywają się one z dotychczasowymi ustaleniami m.in. komisji Macierewicza. – Oprócz dokumentu BND, większość tam podanych faktów jest nam znanych , tylko Polacy nie przyjęli tych faktów do wiadomości – stwierdził. – Ta książka jest oskarżeniem Rosji, ale też pokazaniem polskiej rzeczywistości tak, jak się na Zachodzie nie pokazuje – dodał.

Prof. Krasnodębski uznał, że książka Rotha może przyczynić się do złamania „bariery milczenia” wokół katastrofy smoleńskiej i otworzy drogę dla innych tego typu publikacji. – Bariera milczenia jest tak mocna, że trudno ją skruszyć. Książka Rotha czyni w niej wielki wyłom, jest szansa, że za nią pójdą inne i że to się zmieni – powiedział profesor.

mm/Telewizja Republika