Portal Fronda.pl: Rosyjska Duma ratyfikowała dziś traktat o sojuszu i partnerstwie strategicznym z separatystyczną Abchazją. Czy można mówić o faktycznej aneksji tego terytorium?

Prof. Krzysztof Szczerski, PiS: To dalszy krok do przypieczętowania zdobyczy terytorialnych w wojnie gruzińskiej z 2008 roku. Rosja wykorzystuje klasyczny model działania: atakuje, a potem dąży do zamrożonego konfliktu, a jeśli to możliwe – realnie anektuje terytorium. Abchazja jest uznawana wyłącznie przez Moskwę, nie ma więc prawa do samodzielnych traktatów. Jednak de facto już od kilku lat pozostaje pod rosyjską kontrolą i Kreml postępuje dalej, by tę kontrolę umocnić.

Czy możemy się spodziewać, że Rosja będzie próbowała rozszerzyć swoje terytorium kosztem Gruzji jeszcze dalej?

Na pewno będzie dalej destabilizowała swoje pogranicze. Nie musi to być koniecznie Gruzja. Obecnie ze strony gruzińskiej nie ma żadnej realnej odpowiedzi. Tbilisi wie, że jest bezsilne: nie ma żadnej międzynarodowej pomocy w tej sytuacji, co jest, swoją drogą, głęboko niepokojące. Moskwa będzie próbowała ponownie rozpalać Kaukaz. Można spodziewać się prowokacyjnych ruchów między innymi w mołdawskim Naddniestrzu. Rosja nie cofa się dziś na żadnym polu. Cały czas kontynuuje swoją agresywną i imperialną politykę.

Powiedział Pan Profesor, że Gruzja jest pozbawiona międzynarodowej pomocy. Dlaczego?

Na zachodzie brakuje woli do takich działań. Wiele się zmieniło w polityce od 2008 roku. Wtedy głównie dzięki aktywności śp. Lecha Kaczyńskiego świat został postawiony na nogi. Dzisiaj nie ma nikogo, kto przyjąłby taką rolę, jaką wtedy pełnił Lech Kaczyński. W jednej z pierwszych międzynarodowych wypowiedzi Bronisław Komorowski powiedział, że Gruzja przestaje być ważnym partnerem polskiej polityki zagranicznej.  Polska nie pełni w kwestii gruzińskiej ważnej roli od czasu tragedii smoleńskiej. Także w Stanach Zjednoczonych oraz w państwach Europy Zachodniej brakuje odpowiedniej woli do działania. Sama Gruzja przeszła poważne zmiany polityczne. Nie rządzą nią już osoby, które widzą przyszłość swojego kraju wyłącznie w sojuszu z Zachodem. Pamiętajmy, że w 2008 roku na poważnie debatowano o członkostwie Gruzji w NATO. Dziś wydaje się to wszystkim w zasadzie niemożliwe.

Jaka powinna być reakcja Polski na ratyfikację rosyjsko-abchaskiego traktatu?

Nie tylko w tym kontekście, ale wobec wszystkiego, co robi Rosja, Polska powinna domagać się przestrzegania prawa międzynarodowego. Powinna podnosić tę sprawę na forum międzynarodowym. Jest jasne, że nie ma dziś woli, by konfrontować się z Rosją na twardym polu. Pozostaje jednak jeszcze miękkie pole, a więc właśnie prawo międzynarodowe, które Moskwa regularnie łamie. Niestety, Polska w ogóle nie korzysta z możliwości pewnego wywołania Rosji do tablicy w tym obszarze.

Dlaczego Rosji zależy na właśnie na zajęciu Abchazji?

Chodzi przede wszystkim o przejęcie kontroli nad drogami przesyłu surowców energetycznych przez Kaukaz. Rosja musi przypilnować południowego kanału tranzytu z Azji Centralnej do Europy. Dopóki jest taki a nie inny status Iranu, a więc państwa izolowanego, i dopóki trwa w Iraku wojna z Państwem Islamskim, dopóty jedyną trasą przesyłu surowców jest droga przez Kaukaz. W 2008 roku Rosja napadła na Gruzję, by zablokować nie tylko samą zachodnią integrację tego kraju, ale także po to, by przejąć kontrolę nad wspomnianym kanałem przesyłu surowców.  Do tego Abchazja jako państwo samodzielne lub część Federacji Rosyjskiej jest strategicznie ważna. Pamiętamy też, że Abchazja została całkowicie ograbiona przez putinowską Rosję przy okazji olimpiady w Soczi. Materiały do budowy wioski olimpijskiej zostały skradzione z Abchazji; region ten był też przydatny jako zaplecze w tym kontekście.

A czy jest jeszcze realne, by Gruzja odzyskała stracone terytorium?

Tak jak mówiłem, mamy do czynienia z klasycznym zamrożonym konfliktem. Nie ma z pewnością obecnie możliwości, by przywrócić integralność Gruzji siłą. Konflikt można rozwiązać, po pierwsze, poprzez dramatyczną zmianę polityki rosyjskiej: odejście ekipy, która odpowiada za agresję na Gruzję oraz powrót Rosji do standardów demokratycznych.  Po drugie konflikt mógłby zostać rozwiązany poprzez wspomniany już powrót do przestrzegania prawa międzynarodowego, a to musiałoby zostać wymuszone przez wspólnotę międzynarodową. 

Rozmawiał Paweł Chmielewski