Tomasz Wandas, Fronda.pl: W ostatnim czasie szczególnie dużo mówi się w mediach o IPN. Wielu ludzi wydaje się zapominać jaka jest istota Instytutu Pamięci Narodowej. Często kojarzony jest z instytucją przechowującą najskrytsze tajemnice. Jak jest faktycznie? Jaka jest istota działania instytutu?

Prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN: Aby odpowiedzieć na pytanie o istotę Instytutu należy sięgnąć do historii. W 1989 roku, kiedy upadł w Polsce komunizm, zapanował długi czas, kiedy materiały archiwalne po służbach specjalnych, materiały bez których nie jesteśmy w stanie zrozumieć najnowszych dziejów Polski, były niedostępne dla nikogo: dla pamięci, dla historyków, dla dziennikarzy. Powstanie IPN w 2000 roku na podstawie ustawy z 1999 roku spowodowało zupełnie nową sytuację w Polsce. Była to jedyna instytucja, która zgromadziła rozproszony dotąd i niedostępny, utajniony materiał archiwalny, który jest wyjątkową wartością. Dzisiaj mówimy o blisko stu kilometrach materiałów archiwalnych, które znajdują się w IPN. Każdy kto interesuje się historią, każdy badacz, każdy dziennikarz może z tych materiałów skorzystać.

Jak wyglądałaby prawda o historii Polski gdyby nie IPN?

Można się zastanowić jaką mielibyśmy dziś świadomość historyczną gdyby nie IPN. Wszyscy ci, którzy krytykują w ogóle celowość jego istnienia powinni jako pierwsi odpowiedzieć sobie na to pytanie. Jestem przekonany, że gdyby nie powstanie IPN dzisiaj obracalibyśmy się nadal w sferze mitów i posługiwalibyśmy się tak naprawdę osiągnięciami naukowymi lat 80tych czy 70tych. Instytut Pamięci Narodowej obecnie kojarzony jest najczęściej – nad czym ubolewam – z lustracją. Czyli próbuje się przedstawić naszą instytucję jako tą, która zajmuje się wyłącznie prześwietlaniem życiorysów konkretnych ludzi. To nieprawda. Jest to jedynie fragment naszej pracy, a jest on skutkiem takiego właśnie prawa. IPN składa się z wielu działów, także z działu lustracyjnego. Polski Parlament nałożył na IPN obowiązek lustracji i jest on realizowany. Nie można powiedzieć, że dział archiwalny zgromadził wyjątkowo cenny materiał źródłowy do badań. Nie można powiedzieć o dziale prokuratorskim, dziale śledczym. W tych działach prokuratorzy usiłują ustalić bardzo często zarzuty ludziom, którzy tworzyli system komunistyczny, ludziom, którzy represjonowali osoby walczące o niepodległość Polski. Nie można pominąć pionu, który dotychczas nazywał się „biuro edukacji publicznej”, a dziś został podzielony na dwa odrębne piony „biuro badań naukowych” i „biuro edukacji narodowej”. Wszystkie publikacje, które znajdują się w IPN w znaczy sposób uzupełniają nasze dane o historii Polski. Nie zapominajmy o efektach działań edukacyjnych. Jesteśmy w szkołach od samego początku, od kilkunastu już lat. Docieramy do różnych grup wiekowych, oferując im książki, oferując im spotkania z edukatorami, specjalne wydawnictwa w tym także gry. Pion poszukiwań i identyfikacji, który mam zaszczyt kierować. Poszukujemy w całej Polsce miejsc, gdzie komuniści ukryli szczątki swoich ofiar. Wszystkie te piony wykonują na co dzień ogromnie ważną pracę. Pracę, którą wartość ciężko jest przecenić.

Potrzebna jest zmiana sposobu myślenia?

Opinia publiczna nie może nas kojarzyć wyłącznie z lustracją bo to nie prawda. Z pewnością będziemy ciągle pracowali nad wizerunkiem, będziemy informować społeczeństwo o charakterze naszej codziennej pracy. Musimy zrobić to znacznie skuteczniej niż dotychczas, po to żeby ten zbyt uproszczony, nieprawdziwy obraz instytucji, która zajmuje się jakoby wyłącznie lustracją uległ zmianie.

Wspomniał Pan, że każdy może mieć dostęp do dokumentów a jednak są te, w które nikt nie może mieć wglądu. Czy szykują się zmiany i w końcu zostaną upublicznione?

Parę dni temu w Instytucie odbyło się ważne spotkanie szefów służb. Był oceny minister obrony narodowej, szef ABW, koordynator służb specjalnych – Mariusz Kamiński, przedstawiciele straży granicznej i oczywiście IPN. Na spotkaniu wyraźnie podkreślano, że każda ze służb jest zainteresowana tym, aby zbiór zastrzeżony czyli zbiór „z” przestał istnieć.

W krótkim czasie, w przeciągu najbliższych paru miesięcy polskie służby dokonają specjalnego przeglądu wszystkich tych materiałów, które dotychczas były nieosiągalne po to aby pozostawić wyłącznie takie, które mogą ewentualnie zagrozić bezpieczeństwu Polski. Dziś jednak, jeżeli kiedyś takie informacje w materiałach zostały zastrzeżone to obowiązkowo muszą zostać one tajne. Ten materiał, który znajduje się w zbiorze „z” jest naprawdę małym procentem ogółu materiału, który jest powszechny.

To znaczy to co uchodziło dotychczas za tajne zostanie upublicznione?

Ogromna ilość zbioru „z” zostanie podana do opinii publicznej, co do tego tez nie ma żadnych wątpliwości. Wszyscy jesteśmy zainteresowani aby zbiór materiałów archiwalnych znany pod nazwą zbioru zastrzeżonego przestał istnieć.

Czy te pozostałe materiały, których jest niewiele a jednak jeśli mogłyby wpłynąć na zagrożenie bezpieczeństwa Polski nie powinny zostać objęte specjalnym nadzorem?

 Muszą zostać one najpierw dokładnie sprawdzone przez służby. Jeśli faktycznie będą zawierały ważne informacje dotyczące naszej obronności, bezpieczeństwa państwa to bez dwóch zdań będą musiały być dalej zastrzeżone, to naturalne. Tylko takie informacje, jeśli są, będą zastrzeżone. Jeżeli zaś chodzi o część materiału, która związana jest z tajnymi współpracownikami służb komunistycznych to jasno trzeba powiedzieć, że na pewno zostanie ona odtajniona. Ciągle są ludzie, których wizerunek  po odtajnieniu materiału z pewnością się zmieni. Warty przypomnienia jest fakt, że do 31 marca wszystkie materiały zostaną sprawdzone. W ciągu kilku najbliższych miesięcy problem, o którym dziś rozmawiamy przestanie istnieć.

Zmieniając na koniec temat proszę mi powiedzieć dlaczego dopiero teraz możecie kontynuować pracę nad odnajdywaniem pozostałych ciał Żołnierzy Wyklętych? Czy ktoś konkretny stawiał Wam opór czy zwykła administracja?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć wprost. Problemy mieliśmy od samego początku. Nie odpowiem kto i konkretnie w jakich działaniach nam przeszkadzał. Rozpoczęliśmy kilka dni temu pracę na Łączce, w trzecim etapie działań poszukiwawczych, ekshumacyjnych. Powróciliśmy tu po trzech miesiącach nieobecności, wcześniej trzeba było zmienić prawo. Prawo, które spowodowało, że pomniki z 1982-1984, pomniki ludzi, których władza ludowa uznała za zasłużonych dla siebie i groby tam się znajdujące zostały przeniesione w inne miejsce. Dopiero teraz możemy wejść na teren dotychczas dla nas niedostępny. Tę sytuację możemy potraktować wręcz jako symbol dotychczasowej niemożności, trudności w tych pracach. Teraz te pomniki zostają przenoszone z szacunkiem, w taki sposób aby nikt nie poczuł się dotknięty. My, przez to możemy wejść w nieprzebadany dotychczas obszar i poszukiwać szczątków około stu ludzi, bo tylu nam brakuje do odnalezienia na Łączce.

Jakie jest prawdopodobieństwo, że odnajdziecie min. rotmistrza Witolda Pileckiego? Myślę, że na tę informację czekają miliony Polaków...

Jestem dobrej myśli, że uda się nam go odnaleźć. Podobnie zresztą jak generała Fieldorfa, pułkownika Łukasza Cieplińskiego. Wierzę w to, że tak się stanie. Nie jestem w stanie określić kiedy to nastąpi.

Bardzo dziękuję za rozmowę