- Niestety, stan Polski nie jest dobry, obraz dokonań tego czasu jest dość smutny. (...) Jednak myśmy nie powinni się już mierzyć ze standardami komunistycznymi, nie powinniśmy spoczywać na laurach, wskazując, że wiele zjawisk z tamtego czasu zniknęło. Powinniśmy się mierzyć według nowych standardów, powinniśmy mierzyć się z najlepszymi. Niestety coraz bardziej odstajemy od najlepszych i to pod każdym względem - tak prof. Ryszard Legutko ocenia sytuację Polski po 25 latach od transformacji ustrojowej.

- Słabość państwa jest szczególnie uderzająca. Państwo jednak nigdy nie było w centrum zainteresowania w okresie transformacji. Mówiono o pluralizmie, tolerancji, prawach człowieka, świeckości państwa. Jednak nikt poważnie nie debatował nad tym, czym ma być państwo, jakie ma mieć obowiązki, jakie w związku z tym my mamy obowiązki wobec państwa. To zniknęło w ogóle z pola widzenia - ubolewa Legutko. - Myśmy zostali postawieni wobec wielu wyzwań i zadań, jednak państwo okazało się zupełnie nie zdolne do ich rozwiązania - dodaje.

Polacy zdaniem prof. Legutki nie poradzili sobie w nowej sytuacji głównie z racji braku przekonania, czy wiedzy, że państwo może w różny sposób służyć obywatelom. - Sprawa smoleńska była tu bardzo widocznym sygnałem i znakiem. Jednak są i inne, jak choćby ostatnie wybory samorządowe. Państwo, jako instytucja odpowiedzialna za organizację wybory, się nie sprawdziło. Co więcej, nie zareagowało również prawidłowo na to, co się działo. Państwo nie potrafiło zareagować. A wielu Polaków nie ma o to do nikogo pretensji. Słabość państwa widać na kilku poziomach. Problem państwa jednak nie stawał nigdy jako pierwszoplanowy temat debaty. Zdaje się, że Jarosław Kaczyński był jednym z pierwszych polityków, który mówił o problemie państwa - mówi europoseł.

All/wPolityce.pl