Pogrom Kielecki a "polski antysemityzm"- jak Polacy powinni dziś ustosunkować się do tego tematu? Jak dobrze "odrobić tę lekcję"?

Prof. Marek Jan Chodakiewicz, historyk: Na kilku poziomach. Na naukowym – trzeba sprawę nadal  badać. Na popularnym – trzeba propagować interpretację zgodną z faktami a nie uprzedzeniami. A przede wszystkim trzeba dojść do ładu z prawdą, że w Polsce rzeczywiście istniał antysemityzm, ale, że jednocześnie między antysemityzmem a mordem nie ma prostej linii. Aby doszło do przemocy wchodzą w grę rozmaite inne czynniki: polityczne, kulturowe, gospodarcze, społeczne.  I potrzeba iskry aby to wszystko podpalić.  Interpretacja szatańska jest taka, że sam fakt istnienia antysemityzmu prowadzi do eksterminacji Żydów, do Holocaustu. A anielska interpretacja jest taka, że w Polsce antyżydowskości nie było, Polacy byli święci, a za wszystko odpowiadali komuniści. Obie tezy to nonsens.   

Dlaczego pewne środowiska forsują teorię o "polskim antysemityzmie czy "rasizmie"? Komu zależy na budowaniu tej "pedagogiki wstydu"? Jak sytuacja przedstawia się w rzeczywistości- "polski antysemityzm" czy raczej "antypolonizm środowiska lewicowo-liberalnego w Polsce", a może jeszcze coś innego?

Pedagogika wstydu to świetna pała na odradzającą się polską dumę. Służy więc opóźnianiu emancypacji z post-komunizmu. A jednocześnie mamy do czynienia z dwoma zjawiskami: antyżydowskością i antypolonizmem. Lewica nie lubi raczej nacjonalizmu, bo to jest mobilizacja Polaków za pomocą haseł pozytywnych solidarności narodowej. Lubi natomiast walkę klas, płci czy orientacji seksualnych. Mobilizacja i integracja Polaków im nie pasuje. Dlatego lewica stara się, aby polskość była jak najmniej atrakcyjna. Najbardziej można ją zohydzić podłączając pod straszliwy Holocaust. I jednocześnie lewica może wtedy za eksterminacją Żydów pochować swoje własne zbrodnie pod czerwonym sztandarem: setki milionów trupów ofiar pedagogizmu. Stąd imperatyw pedagogiki wstydu.

not. JJ