Portal Fronda.pl: Wczoraj zmarło dziecko, którego aborcji nie chciał wykonać prof. Bogdan Chazan. Lekarz został już odwołany z funkcji dyrektora szpitala im. św. Rodziny, ale to jeszcze nie koniec jego sprawy. Mec. Marcin Dubieniecki, pełnomocnik matki dziecka, zapowiedział złożenie powództwa o zadośćuczynienie - solidarnie przeciwko szpitalowi i prof. Chazanowi. Czy taki pozew ma sens? Czyżby kara dla lekarza była za mała?

Prof. Krystyna Pawłowicz: Proszę pamiętać, że na razie kara została nałożona na szpital, a wobec prof. Chazana została podjęta decyzja administracyjna – zdymisjonowano go z funkcji dyrektora. Natomiast mec. Dubieniecki zapowiada coś innego, to znaczy cywilny pozew matki przeciwko lekarzowi, który nie zabił jej chorego dziecka, bo ona sobie tego życzyła, ani jej w ty nie pomógł. W tej sprawie mało kto jednak mówi o tym, że dziecko poczęło się sztucznie, metodą in vitro. A przecież już wiadomo, że wiąże się ona z ryzykiem wad genetycznych, uszkodzenia płodu i takie właśnie dziecko się urodziło. Podejrzewam, że decydując się na pozew przeciwko prof. Chazanowi, matka chce zrzucić z siebie odpowiedzialność na lekarza. Godziła się bowiem z ryzykiem, że dziecko może być chore. Ten pozew byłby dowodem na egoizm, bezczelność i nieodpowiedzialność matki, która wcześniej chciała zmusić wierzącego lekarza, by pomógł jej w egzekucji dziecka. Gdy to się jednak nie udało, być może zobaczyła efekt swojego uporu w „wyprodukowaniu” dziecka obciążonego ryzykiem upośledzenia, a obecnie chce, by lekarz „zapłacił” jej za to, że wystąpiły złe skutki JEJ działań. I to jest moim zdaniem bezczelność. Warszawa jest dziś miastem lewackim, prof. Chazan został ukarany i będzie pewnie dalej dręczony przez panujące tu środowiska lewackie, finansowane przez polski rząd i Unię Europejską.

O czym więc świadczy zapowiedź pozwu przeciwko prof. Chazanowi?

Jeśli, jak zapowiada mec. Dubieniecki, pełnomocnik kobiety, pozew przeciwko prof. Chazanowi zostanie złożony, to oznacza to, że ta kobieta moim zdaniem, brnie dalej w zło, jakie się wydarzyło. Chce zniszczyć lekarza, który nie zabił jej dziecka, który jako jedyny okazał temu dziecku miłość i uszanował je. Nie jestem psychologiem, ale to przypomina usypianie wyrzutów sumienia.

Matka chce zrzucić odpowiedzialność na lekarza?

Dziecko zmarło naturalnie, z pewnością podawano mu środki przeciwbólowe, cierpiało ale to było lepsze, niż rozkawałkowanie go w łonie matki, przy ogromnym jego cierpieniu. Środowiska lewicowe podjudzają przeciw prof. Chazanowi, lecz to one są za zabijaniem ludzi w wygodnych dla nich sytuacjach, są przeciwko życiu.

Tylko, że prof. Chazan już został ukarany, nie będzie kierował szpitalem na Madalińskiego – to mało?

Na naszych oczach rozgrywa się walka stronników śmierci i zabójców, przeciwko lekarzowi, który zabijać nie chciał. Niestety, ci zabójcy (czy też ci, którzy nienawidzą życia), mają chwilową przewagę. To niezwykle demoralizujące, że politycy, ministrowie tak bardzo deprecjonują wartość życia, obniżają jego prestiż i znaczenie. Dla nich fakt, że prof. Chazan nie będzie kierował szpitalem to za mało, chcą go po prostu „puścić z torbami”, zniszczyć, odebrać godność, „zabić cywilnie”, sugerując że matka zmarłego dziecka bardzo cierpi.

A nie cierpi?

Ale z jakiego powodu ona cierpi? Z miłości do utraconego dziecka czy z miłości do siebie samej? Czy naprawdę cierpi ktoś, kto chciał zabić swoje dziecko, ale lekarz mu tego odmówił, więc jest oburzony? Fakt, że ktoś uważa się za człowieka „narażonego” na urodzenie własnego dziecka, którego przecież bardzo chciał (kilkakrotne zabiegi in vitro), to jedynie dowód jakiejś niedojrzałości i skrajnego egoizmu. To świadectwo wielkiego zła, więc tym bardziej powinniśmy stawać w obronie prof. Chazana.

Czy w zapowiedzi pozwu przeciwko prof. Chazanowi widzi Pani analogię do sprawy Alicji Tysiąc, która przecież też składała pozwy, za to, że odmówiono jej aborcji?

Widzę tu pewną analogię ze sprawą Alicji Tysiąc, choć mamy do czynienia z inną sytuacją. Pani Tysiąc dostała duże odszkodowanie, ale jej dziecko urodziło się i jest zdrowe. Sama stworzyła sobie sytuację, której jej nie zazdroszczę. Dziecko bowiem żyje z przeświadczeniem, że matka go nie chciała, chodziła po wszystkich możliwych trybunałach, domagając się odszkodowania za to, że dziecko się urodziło. Nie chciałabym być na miejscu tego dziecka...

O co więc chodzi matce dziecka, którego nie chciał zabić prof. Chazan?

Pani Tysiąc pozwała redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego” za to, że nazwał rzeczy po imieniu, a tu mamy do czynienia niszczeniem lekarza, który nie chciał zabić dziecka. W tym sensie, można porównać postawy obu pań. To podobny typ człowieka, który chce przerzucać odpowiedzialność na innych. Kobieta zdecydowała się na in vitro, mając świadomość wad, z jakimi może urodzić się jej dziecko. Chciała iść prostą drogą, na której wszyscy będą jej pomagali, a tu znalazł się lekarz, który nie spełnił jej życzenia. Lekarz, który nie chce zabijać pada dziś ofiarą ataków. Widzę tu jeszcze jedną analogię do przypadku Rocco Butiglione, który za otwarte przyznawanie się do wiary katolickiej musiał zrezygnować z ubiegania się o stanowisko administracyjne w Parlamencie Europejskim. Podobnie działają dziś w Polsce środowiska lewackie, domagając się dymisji ministra Królikowskiego oraz – jak w tym wypadku - „cywilnej śmierci” prof. Chazana.

Jak ocenia Pani decyzję prezydent Warszawy?

Spadły wszystkie maski. Hanna Gronkiewicz-Waltz, która przez długi czas nabierała hierarchów Kościoła katolickiego, że jest katoliczką, pokazała swoją prawdziwą twarz. Pani prezydent, grająca rolę etatowej katoliczki w Platformie Obywatelskiej, nie potrafiła zrezygnować z władzy, splendorów na rzecz fundamentów swej wiary – czyli obrony życia. Podjęła decyzję, która stoi w całkowitej sprzeczności z wiarą katolicką. Od teraz nie powinniśmy mieć żadnych złudzeń co do tego, na kogo oddajemy nasze głosy. 

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk