Prof. Monika Płatek była jedną z sygnatariuszek listu wyrażającego sprzeciw wobec nominacji do Grand Press wywiadu, jaki Beata Lubecka z Radia ZET przeprowadziła z Michałem Szutowiczem ps. „Margot”. Teraz prawniczka przeprasza za swój podpis. Jak tłumaczy, najpierw podpisała, a potem obejrzała sam wywiad.

Prof. Monika Płatek wykłada prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Szerszą rozpoznawalność zdobyła po debacie, w której uczestniczyła razem z Januszem Korwinem-Mikke, kiedy to stwierdziła, że „w związkach jednopłciowych rodzi się tyle samo dzieci, a często więcej, niż w związkach różnopłciowych”. Prawniczka podpisała się pod listem, którego sygnatariusze domagali się usunięcia z nominacji do nagrody Grand Press wywiadu Beaty Lubeckiej z Michałem Szutowiczem. Okazuje się jednak, że wykładowczyni najpierw podpisała list, a dopiero później zapoznała się z samym wywiadem. Teraz za swoje zachowanie przeprasza w mediach społecznościowych.

- „Popełniłam błąd. Przepraszam. Więcej tego nie zrobię. Ograniczyłam się do zapoznania się z argumentami jednej strony. Podpisałam list do Organizatora oraz członków i członkiń Jury Grand Press 2020 z apelem o usunięcie z listy nominacji do nagrody Grand Press 2020 materiału redaktorki Beaty Lubeckiej Wywiad z Margot z Radia ZET. Zrobiłam to bez wysłuchania audycji” – napisała na Facebooku.

- „Nie powinnam była podpisywać listu bez wysłuchania audycji; po wysłuchaniu, szanując racje sygnatariuszy, poprosiłam o usunięcie mojego nazwiska z tej listy” – dodała.

Beata Lubecka została nominowana do Grand Press za wywiad, jaki przeprowadziła z aktywistą LGBT Michałem Szutowiczem. Nominacja ta jednak nie spodobała się lewicowym środowiskom, które zarzucają Lubeckiej homofobie. Wyrazem tego miało być korzystanie przez nią męskich rodzajników, kiedy zwracała się do Szutowicza. Chociaż samemu „Margotowi” również zdarza się ich używać, to określa siebie jako osobę niebinarną i domaga się, aby zwracać się do niego w formie żeńskiej.

kak/Facebook