Eryk Łażewski, Fronda.pl: Władimir Putin 19 grudnia obiecał, że napisze artykuł o II Wojnie Światowej i sytuacji przed tą wojną. Od tego czasu, pojawiają się wypowiedzi prezydenta Rosji dotyczące tych czasów. Władimir Putin jest politykiem. Po co polityk chce pisać artykuł - wydaje się - historyczny?

Profesor Roman Bäcker, historyk, Uniwersytet Mikołaja Kopernika: Oczywiście Władimir Putin niczego nie napisze. On tylko sprawdzi, czy usłużni dworacy podsuną mu taki tekst, który on będzie w stanie podpisać. A więc taki, który będzie w stanie stać się dokumentem programowym nowej idei państwowej w Rosji. Jeżeli przeczyta się dokładnie stenogram konferencji prasowej, to widać wyraźnie, że kwestie ekonomiczne, a nawet militarne, stały się o wiele mniej znaczące, niż cała polityka historyczna dotycząca tego, co się działo w Rosji w dwudziestym i na początku dwudziestego pierwszego wieku.

Putin bardzo wyraźnie skrytykował Lenina. Przy czym już jego ocena Stalina była o wiele bardziej pozytywna, niż Lenina. Jakie było kryterium oceny tych dwóch osób? Przede wszystkim dotyczyła realizacji idei państwowej. Lenin został nazwany rewolucjonistą, który zniszczył tysiącletnie państwo. Stalin natomiast na nowo to państwo zbudował. I w dodatku, było ono o wiele potężniejsze, niż poprzednio. Tak więc, jeżeli popatrzymy na całość wypowiedzi Putina, to widzimy wyraźnie, że chce on budować ideologię silnego państwa  opartą na  nowo pisanej historii Rosji. Nie ma tam już tradycyjnych despotów i gnębicieli ludu. Są natomiast ci, którzy budowali państwo, albo je niszczyli: Kadyrow - ojciec i syn, są dobrzy, bo budowali państwo. Wszyscy, którzy nie budują państwa rosyjskiego są nazywani terrorystami, dysydentami lub agentami obcych państw gdyż Rosję osłabiają i doprowadzają do jej destrukcji. To co Putin opowiada o wydarzeniach przed II Wojną Światową można zrozumieć tylko wtedy, gdy przeczyta się całość tej konferencji.

Nie jest sensowne, gdy Polacy myślą, że w Rosji myśli się wyłącznie o Polsce. Polska jest traktowana przez Rosję – o ile jest w ogóle dostrzegana – jedynie jako drobny element w światowej układance, w której jednym z głównych graczy musi być Rosja. Rosja, która już dokładnie wie, z kim chce się sprzymierzyć. Rosja, która bardzo wyraźnie mówi, że Stany Zjednoczone przestały już być najważniejszym mocarstwem na świecie. Putin podczas tej konferencji powiedział nieprzypadkowo, że to Chiny mają większy udział  w światowym PKB, niż USA. A Rosja chce współpracować z Chinami, bardzo wyraźnie przeciwstawiając się Stanom Zjednoczonym i całemu światu szeroko rozumianego Zachodu. Takie stwierdzenie, które padło publicznie na konferencji prasowej, na której jest kilkuset dziennikarzy, jest niczym innym, jak deklaracją strategiczną. A więc taką, w której Putin dokładnie określa miejsce Rosji na geopolitycznej, światowej szachownicy. Rosja jest z Chinami, ponieważ Chiny są potężniejsze od Stanów Zjednoczonych. I będą w dodatku coraz silniejsze. To Zachód słabnie. I dlatego Putin woli być z Chinami, nawet jako ich „młodszy brat”.

Ostatnie wypowiedzi Władimira Putina to z jednej strony oczyszczanie Związku Sowieckiego z zarzutów kolaboracji z Hitlerem, z drugiej zaś przerzucanie tego zarzutu na inne kraje, zwłaszcza na Polaków traktowanych jako antysemitów. Czy to nie współgra z popularną na Zachodzie tezą o Polakach jako „pomocnikach Hitlera”?

Tezę tą podtrzymują tylko grupy marginalne. Jeżeli Putinowi chodziło o oddzielenie Polski od reszty Zachodu, to mu się nie udało. Stanowisko Polaków poparła nie tylko ambasador USA, ale też i politycy niemieccy, francuscy i brytyjscy. Jeśli bowiem przyjąć za dobrą monetę słowa Putina, to winni wybuchowi II wojny są głównie politycy z Zachodu, Stalin zaś cały czas chciał zniszczyć niemiecki nazizm. On był święty, ci z Zachodu zaś byli diabłami.  

Odpowiedzią polskiego rządu na wypowiedzi prezydenta Rosji jest oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego. Zarzucił on tam wprost Putinowi kłamstwo. Czy to jest język odpowiedni w dyplomacji?

To są wyzwiska. O wiele gorsze zastosowali Rosjanie wobec Ambasador USA w Polsce. To język wojowników, którzy wzajemnie się obrażają, aby potem przystąpić do bitwy.

Stanowisko premiera Morawieckiego popiera większość opozycji. Czy ta sytuacja zmniejszy poziom napięcia politycznego?

 Była to idealna sytuacja, która pozwalała partii rządzącej na zmniejszenie napięcia. Wystarczyło opozycji zaproponować wspólną deklarację. Jednakże PiS nie wykazuje jakiejkolwiek chęci współpracy z opozycją. Pięknym przykładem są słowa Joachima Brudzińskiego będące odpowiedzią na noworoczne życzenia Donalda Tuska złożone Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Prezydent Duda nie ustosunkował się do serii historycznych wypowiedzi Władimira Putina. Opozycja już go za to atakuje. Czy słusznie?

Zasadą w dyplomacji jest to, że ministrowi odpowiada minister, premierowi premier, a prezydentowi prezydent. I tak było choćby w Czechach, gdzie to prezydent odpowiedział na rosyjską krytykę ustanowienia nowego święta. A nasz premier wyręcza prezydenta, jakby ten był chory. Nie było w naszych relacjach z Rosją ważniejszego wydarzenia. Nie było lepszej szansy na poprawienie naszych relacji z czołowymi graczami europejskimi i to właściwie bez potrzeby dokonywania jakichkolwiek ustępstw. Wystarczyło by Andrzej Duda wykonał kilka telefonów i powiedział kilka zdań. Czasami nieobecność jest bardziej szkodliwa niż pojawienie się w niewłaściwym miejscu.

A jak długo potrwa ta historyczna „afera” z prezydentem Rosji w roli głównej?

W tym roku będzie wiele okrągłych rocznic, począwszy od rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz. Putin chce je wykorzystać do tworzenie nowej wizji „świetlanej przeszłości” Rosji w czasie II Wojny Światowej. Emocjonalność wypowiedzi w relacjach z Rosją może być zatem jeszcze wyższa niż do tej pory.

Rozumiem, że to wszystko jest na użytek „rynku wewnętrznego”?

Tezy Putina nie są przyjmowane nigdzie poza Rosją. Mają stanowić rekompensatę daną Rosjanom w zamian za rosnącą biedę spowodowaną nie tylko sankcjami, ale i przedłużającą się wojną z Ukrainą oraz powiększającym się i coraz bardziej uświadamianym poziomem korupcji i złodziejstwa.

Można zatem powiedzieć, że Putin daje Rosjanom „armaty zamiast masła”?

Armaty i ich ogromną skuteczność w czasie II Wojny Światowej. Trzeba bowiem pamiętać, że duma ze zwycięstwa w tak nazywanej Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej jest jedynym elementem tradycji historycznej wspólnie podzielanym przez wszystkich Rosjan.  Nie wiadomo jednak, jak długo uruchamianie historii będzie pozwalało na stabilizowanie rosyjskiego reżimu politycznego. Jedna z najnowszych anegdot rosyjskich jest następująca – dobra połowa Rosjan nie popiera Putina. Nikt nie ośmiela się spytać tej złej połowy.