Fronda.pl: Pomnik Polaków, zamordowanych w 1944 r. we wsi Huta Pieniacka na Zachodniej Ukrainie został zdewastowany. Zniszczenia nagrano i udokumentowano w rosyjskich mediach społecznościowych. To rosyjska prowokacja? Jak Pan to odbiera?

Prof. Romuald Szeremietiew: Sprawa relacji z Ukrainą w kontekście zbrodni popełnionych na Polakach przez UPA w okresie II wojny światowej to ważny i trudny problem. Nie możemy dopuścić do tego, by takie zbrodnie były przemilczane. Ta sprawa powinna być ostatecznie zapisana w świadomości Ukraińców jako zbrodnia ludobójstwa której dopuścili się ukraińscy nacjonaliści. Trudno sobie wyobrazić dobre relacje między Warszawą i Kijowem jeśli w tle będzie istniała nie uznawana przez Ukrainę zbrodnia wołyńska. Wiemy, że po stronie ukraińskiej nie ma wystarczającej determinacji i zrozumienia, by tę sprawę potraktować tak jak należy. Elity ukraińskie nie mogą się zdecydować ciągle jak tę zbrodnię na ludności polskiej sklasyfikować.

Mamy obiektywnie problem, który z punktu widzenia swych celów Rosja może wykorzystywać. Można przyjąć, że przy pomocy tego typu incydentów jak zniszczenie pomnika polskich ofiar zbrodni w Hucie Pieniackiej Rosja stara się psuć relacje polsko-ukraińskie. Jeśli jednak byłaby to rzeczywiście prowokacja rosyjska to bardzo wiele zależy od strony ukraińskiej, aby to wiarygodnie wyjaśnić i wskazać winnych.

Szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz stwierdził, że zdarzenie w Hucie Pieniackiej to prowokacja. Możemy wierzyć Wiatrowyczowi?

Akurat Wołodymyr Wiatrowycz zapisał się w naszej świadomości niekoniecznie jako ktoś, kto rozumie sprawę zbrodni popełnionych przez UPA. Należy on przecież do tych, którzy stawiają tezę, jakoby na Wołyniu w 1943 roku toczyła się jakaś „wojna polsko-ukraińska”. Byłaby to dziwna wojna skoro po stronie polskiej były głównie kobiety, dzieci, bezbronni cywile, a po stronie ukraińskiej uzbrojone formacje, w tym jednostki dywizji SS Galicja, dokonujące mordów na Polakach. Wystąpienia szefa ukraińskiego IPN nie można uznać za formę wiarygodnego wyjaśnienia obrzydliwego w wymowie incydentu w Hucie Pieniackiej.

Czy takich aktów wandalizmu, które mogą być rosyjskimi prowokacjami, możemy spodziewać się więcej?

Jak wspomniałem, wszystko co psuje relacje polsko-ukraińskie jest z punktu widzenia interesów Kremla dobre, bowiem osłabia Ukrainę, którą Rosja chce sobie podporządkować. Dlatego można założyć, że tego typu incydenty, także z poduszczenia Rosji, mogą się pojawiać. Zauważmy, że dopiero po wybuchu konfliktu z Ukrainą po stronie rosyjskiej pojawili się zwolennicy piętnowania zbrodniarzy z UPA. Przy tym jednocześnie te same środowiska nie mówią, że Rosja też jest winna zbrodni na ludności polskiej. Widać więc instrumentalne traktowanie zbrodni UPA po stronie rosyjskiej.

Jeszcze raz podkreślę, że wszystko co psuje relacje polsko-ukraińskie jest z punktu widzenia Rosji korzystne. Sprawa zbrodni na Polakach, z którymi strona ukraińska nie potrafi sobie poradzić, jest dla Rosji świetną sposobnością do tego, by relacje między Polską a Ukrainą psuć. Jeśli Kijów uzna zbrodnie UPA na Polakach, to ta sposobność zniknie.

Dziękujemy za rozmowę.