5 czerwca 1992 roku rano przyjechałem do ministerstwa. Jak co dzień zjawiłem się w MON na ul. Klonowej, ale tym razem było jednak inaczej. Kilka godzin wcześniej, w nocy, posłowie w głosowaniu odwołali, a raczej obalili rząd Jana Olszewskiego, w którym od kwietnia kierowałem resortem obrony.

Powitał mnie szef gabinetu. Przyszedł z nietypową prośbą. Chciał abym go zwolnił z wojska do cywila. Zapytałem pułkownika dlaczego. Odparł, że nie chce, aby go „szarpano” po moim odejściu. Ten oficer był szefem gabinetu ministra Jana Parysa, a następnie moim i jak widać realistycznie oceniał swoją przyszłość w wojsku pod rządami naszych następców. Wyraziłem zgodę.

W kilka minut później poinformowano mnie, że do MON przyjechał (na rowerze) Janusz Onyszkiewicz i domaga się spotkania ze mną. Po chwili został wprowadzony do mnie przez szefa gabinetu. Usłyszałem, że wzywa mnie premier. Olszewski – zdziwiłem się? – Nie, Pawlak – odparł Onyszkiewicz - i czeka w sejmie - dodał. Jednocześnie oświadczył, że on zostaje i przejmuje MON. Zaczął nawet wydawać jakieś polecenia szefowi mego gabinetu. Wtedy usłyszał od niego, że ministrem jest Szeremietiew i pułkownik nie będzie wykonywał poleceń, kogoś, kto nie ma prawa mu rozkazywać. Onyszkiewicz zaczął coś mówić o konsekwencjach jakie spotkają szefa gabinetu. Ten odwrócił się do drzwi i wychodząc powiedział: „minister Szeremietiew w trybie natychmiastowym zwolnił mnie z wojska więc pana poleceń tym bardziej nie muszę wykonywać”.

Pojechałem do sejmu. Przy drzwiach obstąpili mnie funkcjonariusze BOR i w takiej eskorcie udałem się do Pawlaka, który na patrząc mi w oczy wręczył dymisję. Usłyszałem, że mam udać się do domu i czekać na polecenia.

Obejrzałem ostatnio raz jeszcze film „Nocna zmiana”. Zobaczyłem jak w pewnym momencie Pawlak w rozmowie z Wałęsą informuje go, że wezwał Szeremietiewa i Macierewicza. Kontekst tej wypowiedzi jest niezrozumiały bowiem w filmie zabrakło tego, co widziałem w nim kiedy przed laty pierwszy raz oglądałem „Zmianę”. Był wtedy obraz, gdy Wałęsa mówi do Pawlaka, że Szeremietiewa i Macierewicza nie wolno wpuścić do ministerstw.

Onyszkiewicz wydał zakaz wpuszczania mnie nie tylko do MON, ale także do wszystkich jednostek wojskowych na terenie całego kraju. W sejmie zaczęła działać kierowana przez posła Jerzego Ciemniewskiego z Unii Demokratycznej komisja, która miała ujawnić przygotowywany przeze nas zamach stanu. Otoczenie Wałęsy nie mogło się zdecydować, czy zamach przygotowywał Macierewicz przy pomocy Jednostek Nadwiślańskich MSW, czy też ja zamierzając użyć 6. brygadę desantowo-szturmową z Krakowa. Ostatecznie komisja żadnych zamachowców nie znalazła, a jej przewodniczący zrezygnował z polityki zostając sędzią Trybunału Konstytucyjnego.

PS. Mogę dodać, że polecenie Wałęsy "ich nie wpuszczać do ministerstw" w moim przypadku zachowało moc do dziś.

Romuald Szeremietiew

dam/salon24.pl