Prof. Łukasz Szumowski był dziś gościem programu „Gość Wydarzeń” na antenie Polsat News, gdzie mówił o swojej dzisiejszej rezygnacji z funkcji ministra zdrowia. Odniósł się m.in. do kwestii planów opozycji dotyczących postawienia go przed komisja śledczą ws. zakupu respiratorów. Jak zapewnił, bardzo chętnie przed taką komisją stanie, tak jak wcześniej stanął przed prokuraturą.

Minister Łukasz Szumowski przypomniał, że chciał odejść z Ministerstwa Zdrowia już po ostatnich wyborach parlamentarnych. Wówczas jednak najpierw chciał dokończyć reformy związane z cyfryzacją służby zdrowia. To, jak podkreśla, okazało się niezwykle ważne w związku z pandemią, która potem wybuchła, i która zmusiła go do odłożenia planów o rezygnacji z teki ministra.

Kiedy prowadzący program zauważył, że jeszcze w lipcu prof. Szumowski zapewniał, iż nie odejdzie z resortu, ten przyznał:

- „Wstydzę się, bo nie jestem przyzwyczajony mówić do osób, które lubię coś, co nie jest prawdą. Z drugiej strony nie można mówić o takich rzeczach publicznie”.

Jak dodał, o jego planach wiedzieli jedynie prezydent, premier i prezes PiS.

Wśród czynników, które wpłynęły na jego decyzję, prof. Szumowski wymienił troskę o rodzinę:

- „Rodzina miała znaczenie. Nie byłem w stanie zaangażować się w życie mojej rodziny. Przychodziłem skatowany do domu i oglądałem głupie filmiki na komórce” – mówił.

Prof. Szumowski odniósł się również do kwestii zakupu przez resort zdrowia drogich respiratorów:

- „Chętnie stanę przed komisją śledczą. Przed prokuraturą już zeznawałem. Tam nic nie ma. Ja jestem, nigdzie nie uciekam” – podkreślał.

- „W życiu popełniłem wiele grzechów, ale nie przy zakupie respiratorów. Gdyby nie praca Janusza Cieszyńskiego, w Polsce umarłoby znacznie więcej ludzi” – dodał.

Zaznaczył przy tym, że całość funduszu przeznaczonych na zakup tych respiratorów wróci do budżetu państwa.

kak/polsatnews.pl