Parlament Europejski przyjął przepisy wzmacniające bezpieczeństwo energetyczne Unii. Europosłowie przegłosowali raport polskiego deputowanego prof. Zdzisława Krasnodębskiego. To właśnie z nim rozmawiamy na temat nowych przepisów i tego, jak wpłyną na bezpieczeństwo krajów europejskich.

 

Co jest najistotniejsze w przyjętych ostatnio przepisach? Na czym polegają kluczowe zmiany w stosunku do wcześniej obowiązujących rozwiązań?

Najistotniejsza zmiana polega na tym, że od teraz wszystkie umowy dotyczące kwestii energetycznych będą sprawdzane przez Unię jeszcze przed ich zawarciem i ratyfikowaniem. Oznacza to, że państwo należące do UE, które rozpocznie negocjacje energetyczne z innym krajem, będzie musiało powiadomić o tym unijną komisję. Jeszcze przed podpisaniem umowy komisja będzie mogła ją dokładnie przeanalizować. Jeżeli komisja uzna, że taka umowa jest niezgodna z celami unii energetycznej i prawem europejskim, będzie mogła wyrazić swój sprzeciw.  

Jak sytuacja wyglądała do tej pory?

Dotychczasowe regulacje były zupełnie nieskuteczne. Komisja mogła przyjrzeć się umowom dopiero po ich zawarciu, więc nawet jeśli zauważono, że dana umowa była niezgodna z prawem europejskim, nie dało się nic w tej sprawie zrobić. Teraz to się zmieniło. Od tej pory jeżeli jakieś państwo mimo wszystko wbrew zastrzeżeniom komisji podpisze umowę godzącą w interes europejski, będzie musiało przedstawić szczegółowe wyjaśnienie prawne, czemu się na to zdecydowało. Krótko mówiąc, od teraz komisja będzie mieć realne możliwości weryfikacji umów dotyczących energetyki.

Czy będzie tak w przypadku umów dotyczących wszystkich surowców?

Komisja będzie mieć możliwość weryfikacji dokumentów przed ich podpisaniem w przypadku umów dotyczących gazu i ropy. W przypadku dostaw energii elektrycznej sytuacja będzie wyglądać tak, jak do tej pory, tzn. państwa będą musiały przedstawić umowy ex post, a komisja będzie je sprawdzać.

Jakie inne istotne zmiany wprowadzają nowe przepisy?

Co bardzo ważne, wprowadzono szersze pojęcie umowy międzyrządowej. W takim zdefiniowaniu danej umowy kluczowe znaczenie będzie odgrywała treść zawartych w niej ustaleń, nie zaś forma samego dokumentu. Będzie to ważne dla prac komisji badającej umowy energetyczne zawierane między państwami.

Nowe przepisy wzmocnią więc pozycję Unii i zabezpieczą ją przed szkodliwymi działaniami ze strony dostawców surowców, np. Rosji?

Wymieniłbym dwa znaczenia tych zmian. Po pierwsze, wzmacniają one niektóre kraje, które dotąd były w słabszej pozycji wobec Rosji. Od teraz negocjując z dostawcami w przypadku propozycji rozwiązań jawnie niekorzystnych, te kraje będą mogły się powołać na prawo unijne zabraniające zawierania umów godzących w europejskie interesy energetyczne. Wszyscy pamiętamy przypadek niekorzystnej dla nas umowy gazowej, w negocjowaniu której brał udział Waldemar Pawlak. Od teraz nowe ustalenia będą wzmacniały państwa, które mogą być podatne na pewne rodzaje nacisku, czy wręcz szantażu ze strony dostawców, np. właśnie Rosji.

A jaki jest drugi najbardziej znaczący aspekt zmian związanych z umowami energetycznymi?

Dotyczy on z kolei tych państw, które chciałyby zawrzeć określone umowy sprzeczne z interesami energetycznymi wspólnoty europejskiej i chciałyby to zrobić już nie pod naciskiem, ale z własnej woli. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że problem dla nas pod tym względem stanowią nie tylko działania Rosji, ale także Niemiec. Niemcy chciałyby sprowadzać gaz z Rosji. Nawiązuję tu do projektu gazociągu Nord Stream 1, którego nie udało się powstrzymać, a także do projektu Nord Stream 2. Teraz gdy umowy międzyrządowe zawierane przez państwa UE będą analizowane przez komisję, będzie można zapobiec wprowadzeniu rozwiązań nie tylko niezgodnych z prawem, ale także sprzecznych z interesami bezpieczeństwa energetycznego wspólnoty. Może się przecież zdarzyć, że dana umowa nie będzie łamała prawa, jednak w swej istocie będzie niekorzystna i groźna dla Unii.

Czy to oznacza, że nowe przepisy w pełni zabezpieczą UE przed tego rodzaju praktykami?

Regulacje dotyczyć będą tylko umów międzyrządowych, uprawnienia komisji nie będą się odnosić do umów zawieranych między przedsiębiorstwami. Jest to więc pewna luka. Chcieliśmy jako zgłaszający projekt, aby uwzględniane były także tzw. umowy hybrydowe. Mówię tu o sytuacjach, gdy państwo unijne formalnie zawiera kontrakt z jakimś przedsiębiorstwem, ale de facto jest ono kontrolowane przez władze swojego kraju. To rozwiązanie niestety nie zostało zaakceptowane w trakcie rozmów o kształcie przepisów, natomiast uzgodniono, że gdyby państwa często zawierały umowy z przedsiębiorstwami, uciekając niejako od umów międzyrządowych, można będzie przyjrzeć się tym kontraktom i dokonać ich rewizji.

Czy istnieją jeszcze inne luki, które mogłyby być wykorzystywane przez państwa?

Komisja nie będzie sprawdzać przed ich podpisaniem dokumentów, które oficjalnie nie są prawnie wiążące, takich jak oświadczenia, czy memoranda. One również będą mogły zostać sprawdzone przez komisję, ale dopiero później. Będzie można zweryfikować, czy nie pełnią roli zastępczej wobec realnej umowy.

Podsumowując, jak możemy określić wagę wprowadzonych zmian dla przyszłości bezpieczeństwa energetycznego Starego Kontynentu?

Jest to ważne osiągnięcie, którego celem wyrażanym wprost jest ochrona interesów unii energetycznej. Warto zauważyć, że projekt spotkał się z szerokim poparciem. Przeciw niemu głosowali tylko komuniści oraz partie skrajnej prawicy jak Front Narodowy. Jako sprawozdawca mogę powiedzieć też, że jest to sukces polskiej polityki. Pokazaliśmy, że możemy być skuteczni w negocjacjach i osiągać istotne cele polityczne.

Bardzo dziękujemy za rozmowę