Prof. Zdzisław Krasnodębski, nowy wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, mówił na antenie ,,Polskiego Radia'' o polskiej polityce wobec Niemiec. Ostro skrytykował tu politykę poprzedniego rządu, a zwłaszcza samego premiera Donalda Tuska.

,,Dziś staramy się nasze relacje ustalić na nieco innej zasadzie. Dobre relacje nie polegają na tym, że nie nie artykułujemy naszych interesów lub robimy to nieśmiało'' - powiedział Krasnodębski.

Jak dodawał nowy wiceszef PE, Niemcy to naród wyjątkowo wrażliwy na krytykę i to, że Polska niekiedy zajmuje właśnie krytyczne stanowisko, w Berlinie wywołuje irytację.

Warto przypomnieć, że dziś tych bardzo spornych punktów naprawdę nie brakuje. Nie chodzi tu nawet o Nord Stream, ale przede wszystkim - o reparacje wojenne. Polska może zażądać o Niemiec wypłaty nawet biliona dolarów, co wczoraj bylo przedmiotem obrad specjalnego zespołu parlamentarnego ds. odszkodowań wojennych. Dla Berlina to istotnie żywotny temat.

Do tego jednak trzeba się przyzwyczaić, bo Polska po prostu rośnie w siłę, więc odgrywa coraz większą rolę. O tym mówił już w Polskim Radiu były wiceprzewodniczący PE, Ryszard Czarnecki. ,,To, że nas atakują z zewnątrz - ideologicznie, politycznie i czasem ekonomicznie - temu się nie dziwmy. Im bardziej Polska będzie silna, im bardziej konkurencyjna,  tym bardziej będziemy poszturchiwani'' - powiedział polityk, który ze swojej funkcji musiał ustąpić pod naporem lewackiego oszołomstwa.

W rozmowie z Polskim Radiem wskazywał, że szereg krajów dostrzega w Polsce coraz większą konkurencję, także ekonomiczną, i dlatego podejmują one działania poprzez instytucje europejskie. Gość Jedynki podkreślił, że Polska - po Brexicie piąty największy kraj UE-  musi działać niezależnie i prowadzić swoją politykę zagraniczną. - Patrzenie, czy Bruksela zaakceptuje czy nie zaakceptuje, pochwali czy nie pochwali - to jest droga donikąd - ocenił. - UE liczy się z silnym, tymi którzy mają karty w ręku - dodał.

Europoseł poinformował też, że słyszał o nieformalnych naciskach ze strony państw członkowskich UE, aby Polski tak ostro nie atakować. Jak wyjaśnił, kraje te myślą pragmatycznie i wiedzą, że one też w przyszłości mogą być na celowniku. Przypomniał też, że przez dwa lata przeprowadzono dziewięć debat o Polsce, a podczas ostatniej sala była kompletnie pusta. - To jak kolejny odcinek latynoamerykańskiej opery mydlanej. Mało kogo to interesuje - ocenił.

Czarnecki wskazał, że ataki na Polskę mają też podłoże ideologiczne. Jak wyjaśnił, Frans Timmermans to człowiek lewicy, a zachodnioeuropejska lewica nie może przeboleć, że w Polsce, jako jedynym kraju, UE nie ma lewicy w parlamencie.

mod/Polskie Radio