- Teraz specjaliści, zespół Laska, muszą cierpliwie tłumaczyć, jak doszło do tej katastrofy. Nie widzę potrzeby debaty. Bo i z kim? Z osobami, które same przyznały, że nie są w tej sprawie specjalistami? Nie mają kompetencji w sprawie badania katastrof lotniczych, a to im nie pozwala prowadzić eksperckich debat. - przekonuje prof. Zoll. - Trudno rozmawiać z sektą smoleńską - bo tak to trzeba nazwać - bo trudno przekonać ludzi, którzy w coś wierzą. Wiara zawsze jest różna od wiedzy. Jeśli wiem, to nie potrzebuję wiary – uzupełnia.

Prawnik zarzuca także naukowcom, którzy odrzucają wersję „pancernej brzozy”, że kompromitują oni polską naukę. - Konsekwencje nauki smoleńskiej są dotkliwe także dla społeczeństwa. Jesteśmy tak rozbici, że trudno będzie to skleić. Staliśmy się narodem, w którym ludzie o różnych poglądach nie potrafią ze sobą rozmawiać. Gdy nie ma argumentów, pojawia się ideologia – mówi. - Wszyscy jesteśmy winni, że gdy tylko pojawiły się teorie spiskowe, nie zareagowaliśmy mocno. Ale czuliśmy się zastraszeni i zaszantażowani, że jeśli zabierzemy głos, staniemy się zdrajcami. Tamta strona gra nieczysto – dodał.

TPT/Wyborcza.pl