Ostatnia profanacja w Łagiewnikach to kolejna już w tym roku manifestacja diabelskiej siły, dążącej do zniszczenia Kościoła katolickiego w Polsce. Rok 2014 jest pod tym względem bez mała wyjątkowy. Praktycznie już zaczął się bezprecedensowym atakiem na Maryję. W Kalwarii Pacławskiej na Podkarpaciu wypalono twarz Matki Bożej na obrazie w jednej z tamtejszych kaplic. Niemal dokładnie w miesiąc później miały miejsce kolejne dwa ataki. Do pierwszego z nich doszło w Krynicy – Zdroju, gdzie rozbito dwie porcelanowe figury Maryi. Drugi miał miejsce w Jarocinie, gdzie pijany mężczyzna opluł i słownie znieważył figurę Matki Boskiej Fatimskiej. Niedawno, na kilka dni przed kanonizacją Jana XXIII i Jana Pawła II, wandale zniszczyli w Krakowie Skałę Papieską, wymalowując na niej gwiazdę Dawida.

Co gorsza sprawcy mogą niekiedy czuć się bezkarni. We wrześniu 2013 roku doszło do profanacji sanktuarium maryjnego na Górze Chełmskiej w Koszalinie. Na obiektach sanktuarium wymalowano różne znaki, między innymi odwrócone krzyże, co otwarcie wskazuje na satanistyczny charakter ataku. Niestety, na początku marca tego roku Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu uznała, że profanacja nie zawiera znamion czynu zabronionego.

To oczywiście tylko kilka najbardziej rażących profanacji, o jakich głośno zrobiło się w całej Polsce. Biorąc pod uwagę narastającą falę wrogości wobec Chrystusa, jaka przejawia się w mediach i internecie, można przewidywać, że nasze kościoły są coraz bardziej zagrożone. Duży wpływ może mieć też dalsza integracja europejska połączona z bezrefleksyjnym przyjmowaniem fałszywych wartości zachodu. W takich krajach jak Francja czy Niemcy często ohydne profanacje i ataki na Kościół katolicki są niezwykle częste. Pominę tu działalność muzułmanów, którzy są szczególnie aktywni we Francji. Często pokrywają katolickie świątynie napisami wysławiającymi Allaha, a szkalującymi Chrystusa i Maryję. Nie wspomnę także o rozmaitych profanacjach Femenu, który dopuszcza się nawet zakłócania Mszy świętej. Jest to jednak margines wszystkich ataków; prawdziwą plagą są za to ataki przeprowadzane przez osoby pochodzące z chrześcijańskiego środowiska.

We Francji głośne profanacje zdarzają się regularnie. Wybaczą państwo tę być może trochę nużącą listę. Sądzę jednak, że nic nie będzie tak wymowne, jak zwięzłe przedstawienie najgłośniejszych profanacji z kilku tylko ostatnich miesięcy.

W lutym w Orleanie napastnicy włamali się do tabernakulum i porozrzucali konsekrowane hostie. W tym samym niemal czasie w innym kościele tego miasta skradziono pieniądze z puszek ofiarnych. Kilka dni później na północy Francji mężczyzna przypadkiem uderzył samochodem w drzwi kościoła. Następnie pojazd został podpalony, co stworzyło realne zagrożenie dla świątyni.

[koniec_strony]

W marcu dwa razy zaatakowano paryską bazylikę Sacré-Cœur na wzgórzu Montmartre. Na drzwiach oraz we wnętrzu kościoła wandale wymalowali napisy, w których wzywali między innymi do palenia kościołów. Kilka dni później atak powtórzono, znowu wypisując w bazylice antykatolickie hasła. W tym samym czasie w Paryżu zaatakowano także kościół klasztoru Saint-Germain-des-Prés. Także tam wypisano hasła wzywające do palenia katolickich świątyń. Pod koniec miesiąca w jednym z kościołów Bretanii ktoś poprzewracał świece przy ołtarzu. Zapalił się obrus i część ołtarza; zagrożony był cały kościół.

Na początku kwietnia z jednego z kościołów w Lourdes skradziono konsekrowane hostie. Przy okazji zabrano także pieniądze z wystawionej dla ofiar puszki. W kolejnym tygodniu ponownie zaatakowano jeden z kościołów w Bretanii. Skradziono szaty liturgiczne, komże oraz alby. Złodzieje przy okazji porozrzucali też na ziemię naczynia liturgiczne.

Trzy miesiące, dziewięć profanacji i świętokradztw – a to tylko te, o których głośno zrobiło się w mediach.  Tak wygląda w praktyce francuska tolerancja: poziom nienawiści do Kościoła, połączony z obojętnością społeczeństwa, prowadzi do nieustannego znieważania świątyń Chrystusa, a niekiedy nawet Jego świętego Ciała. Ponadto zdarza się, że przed sądem stają ci, którzy chcieli bronić kościołów przed zniszczeniem. Taki los spotkał ochroniarzy z katedry Notre-Dame, którzy siłą wyprowadzili ze świątyni aktywistki Femenu. Kobiety, samym już skąpym strojem obrażając Pana, uderzały w marcu 2013 roku kijami w dzwony ustawione w nawie katedry. Ochroniarze, którzy z  trudem wyrzucili aktywistki, mogą otrzymać grzywnę, ze względu na drobne obrażenia, jakich doznały kobiety w czasie akcji.

Do licznych profanacji dochodzi także w krajach niemieckojęzycznych. Co gorsza zdarza się, że autorami tych profanacji są… katoliccy duchowni. Media niedawno informowały o planowanej przez austriackich księży Mszy świętej przeznaczonej między innymi dla osób homoseksualnych. W ramach tej Mszy Komunia miała być rozdawana wszystkim obecnym, a więc także tym, którzy żyją w grzechu ciężkim – za pełną zgodą kapłanów.

Rzecz jasna dochodzi tam też do podobnych ataków jak we Francji. Na początku kwietnia ujawniono nagranie jednego z niemieckich niszowych zespołów muzycznych. W kościele, tuż przed ołtarzem, pozowała do zdjęć niemal całkowicie naga modelka. Władze świątyni, w której doszło do profanacji, zrezygnowały jednak z jakiekolwiek formy kary wobec sprawców.

Wcześniej w tym roku doszło też do kilku jawnie satanistycznych ataków na Kościół. W styczniu w bawarskim mieście Neumarkt zniszczono cmentarz: sprawcy, zgodnie z diabelską symboliką, poodwracali krzyże grobów. W lutym we Fryburgu Bryzgowijskim w Niemczech napastnicy rozbili tabernakulum i porozrzucali hostie po posadzce świątyni.

W drugiej połowie 2013 roku do jeszcze obrzydliwszej napaści doszło w niemieckim Niedelelbert. Nie tylko połamano krzyż oraz świecę paschalną, ale oddano nawet mocz tuż obok ołtarza, pozostawiając też w różnych miejscach świątyni ekskrementy.

Miejmy nadzieję, że w Polsce nigdy nie dojdzie do podobnych ataków. Niestety, akceptacja dla aktów obrażających Chrystusa zdaje się wzrastać. Coraz częstsze są takie przypadki jak darcie Biblii, bluźniercze i pseudoartystyczne filmy czy instalacje oraz podnoszenie haseł w rodzaju prohomoseksualnego „Jezus też miał dwóch ojców”. Za wulgarne obrażanie papieża nie ma żadnej kary. W polskich sklepach cały czas można kupić ubrania z napisami wzywającymi do palenia kościołów. Czy możemy dalej się na to zgadzać? Do czego to doprowadzi, widać na Zachodzie. 

Paweł Chmielewski