Szczegółów nie poznamy przed wyborami. A w tle pada nazwisko prokuratura Bogdana Święczkowskiego” - pisze „Gazeta Wyborcza” informując o śledztwie w sprawie afery PCK, które przedłużono do 9 listopada. Tekst „GW” skomentował zastępca prokuratora generalnego.

W swoim tekście „Wyborcza” przywołuje zeznania Romualda Ś., biznesmena aresztowanego w 2016 roku i oskarżonego o wielomilionowe oszustwo. Uważa on, że jego firma upadła przez zemstę za jego odmowę wzięcia udziału w nielegalnym finansowaniu kampanii polityków Prawa i Sprawiedliwości na Dolnym Śląsku.

Zeznawał:

W 2011 r. zgłosił się do mnie Jerzy G., którego znałem już wcześniej, znany powszechnie z afery PCK, z propozycją, a właściwie ogromną prośbą Dawida Jackiewicza [wówczas jednego z głównych polityków PiS w regionie], aby wyłożyć kolejne środki na kampanię Bogdana Święczkowskiego”.

Tekst „Wyborczej” zatytułowany „Co Święczkowski wie o aferze PCK” skomentował już prokurator krajowy. Podkreślił, że zawiera on nieprawdziwe informacje, a on sam na swoją kampanię w 2011 roku przeznaczył środki należące do niego samego oraz najbliższych osób i nie prosił ani nie upoważniał nikogo do zbierania funduszy.

Przypomniał też, że śledztwo, w którym Romualdowi Ś. Postawiono zarzuty, prowadziła prokuratura pod jego nadzorem, w związku z czym ten ma powody, by nie darzyć go sympatią. Podkreślił, że Romuald Ś. Konfabuluje.

dam/wyborcza.pl,PAP