Gdy w mediach pojawiła się informacja o zawiadomieniu złożonym na Lecha Wałęsę, można było pomyśleć, że to efekt działań środowisk gejowskich. Było jednak zupełnie inaczej.

Całe zamieszanie za sprawą zawiadomienia, jakie złożył Ryszarda Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą, który uznał, że Wałęsa poprzez "propagowanie nienawiści do mniejszości seksualnej" popełnił przestępstwo.

Prokuratura  sprawdziła, czy w sprawie Lecha Wałęsy nie doszło do naruszenia art. 256 i 257 Kodeksu karnego, które dotyczą znieważenia i nawoływania do nienawiści z określonych wzgledów. Tyle, że ustawodawca nie wspomina o orientacji seksualnej. Owszem, wymienia narodowość, wyznanie, bezwyznaniowość, etc., ale o upodobaniach łóżkowych Kowalskich i Nowaków ani słowa. I właśnie dlatego gdańska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa.

Środowiska gejowskie będą musiały powtórzyć gorzką sentencję "Dura lex, sed lex". A Ryszard Nowak? Niech już lepiej zajmie się sektami. Byle prawdziwymi, a nie tymi, których istnienie podpowiada mu jego własna wyobraźnia.

Aleksander Majewski