Jak wynika z rozmów z działaczami PSL, partia przed wyborami parlamentarnymi sięgnie do kieszeni swoich działaczy. Osoby, które znajdą się na listach wyborczych będą musiały częściowo pokryć koszty kampanii.

 

Nieoficjalnie osoba związana z władzami PSL powiedziała, że w ten sposób Stronnictwo chce zebrać kwotę około 7 milionów złotych. Ludowcy chcą, aby kandydaci z wysokich miejsc na listach wpłacali na fundusz wyborczy po około 20 tys. (tyle ile wynosi limit - przyp. red.). Zgodnie z ordynacją wyborczą do Sejmu i Senatu, łączna suma wpłat od osoby fizycznej na rzecz jednego komitetu wyborczego nie może przekraczać 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę.

 

W partii pojawiły się głosy, że środki na kampanię powinny być wydawane głównie w terenie, choćby na spotkania z wyborcami. - Kampania centralna to forsa wyrzucona w błoto - mówi jeden z czołowych polityków ugrupowania. Według niego należy przeprowadzić skromną kampanię, a jej szacunkowy budżet powinien się zamknąć w kwocie około 10 mln zł.

 

AM/Onet.pl