- Gram na wyjeździe – mówi o poniedziałkowej debacie z Ewą Kopacz Beata Szydło w wywiadzie dla „Super Expressu”. Kandydatka na premiera zaprasza też do restauracji „Ewa i przyjaciele”.

- Zrobię wszystko, żeby w tej debacie dobrze wypaść. Nie będzie to łatwe, bo gram na wyjeździe. Skład dziennikarski jest bardzo wymagający, ale wierzę w ich profesjonalizm – zapowiada Beata Szydło. Polityk nie chce zdradzić, czy ma przygotowaną jakąś specjalną zagrywkę na debatę.

Szydło odniosła się też do zarzutu byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, zdaniem którego szefem rządu i tak będzie Jarosław Kaczyński.

- Kazimierz Marcinkiewicz ma głęboką traumę po swojej nieudanej próbie rządzenia. Mogę mu tylko przypomnieć, że stracił stanowisko premiera na własne życzenie, ponieważ nie realizował programu PiS. Rzecz polega na tym, że jak się startuje w wyborach, jest się wiceprezesem PiS i jest się na czele rządu tworzonego przez tę partię, to świętym obowiązkiem takiego premiera jest realizacja jej programu. Z panem Marcinkiewiczem różnimy się tym, że ja ten program będę realizować – deklaruje Beata Szydło.

Dodaje, że pod jej rządami obywatel będzie miałpoczucie godnego życia i szacunku, będzie (...) wiedział, że jak przyjdzie z ważną sprawą, to zostanie wysłuchany”.

Kandydatka na premier wyśmiała zarzuty, według których PiS stoi za afera podsłuchową.

-Tak, uknułam aferę podsłuchową, razem z moimi kotami i psami – ironizowała. Skrytykowała też Ewę Kopacz za oddanie do użytku niegotowego gazoportu.

- Ludziom, którzy pracują przy budowie gazoportu, w dniu "otwarcia" nie pozwolono przyjść do pracy. Gdy usłyszeli, że budowa jest już zakończona, inwestycja oddana, nieźle się ubawili – stwierdziła. Na zakończenie zauważyła, że rząd Platformy Obywatelskiej zgodził się przyjąć imigrantów, ale nikt nie wie, ilu naprawdę.

KJ/se.pl