Maleją siły separatystów. Tylko ostatnio aż dwudziestu z nich zostało schwytanych w rejonie Donbasu, lub z własnej woli oddało się w ręce strony ukraińskiej. 

Jednym z tych, którzy dobrowolnie oddali się w ręce Ukrainy był członek batalionu "Prizrak" (Widmo). Jak powiedział, miał już dość wojny i okrutnego traktowania, jakiego doświadczał w oddziale. Inny separatysta po tym jak zbiegł ze swojego oddziału, przez jakiś czas ukrywał się u rodziny, by też ostatecznie oddać się w ręce Ukraińców. 

We wszystkich przypadkach osoby, które zdecydowały się na odejście z szeregów separatystów mówią to samo - poczuły, że to, co robiły, nie miało nic wspólnego z wojną o wolność, czy większą sprawę oraz nie mogły dłużej ścierpieć strasznych warunków i okrutnego traktowania w swoich oddziałach. 

Podobne relacje zdają również ci separatyści, którzy nie poddali się z własnej woli, lecz zostali schwytani przez SBU i ukraińską policję. Jeden z nich, który wcześniej był wartownikiem w szpitalu, gdzie trzymano rannych Ukraińców, pokłócił się ze swoim dowódcą o to, że nie dostawał żołdu, po czym zbiegł z oddziału i niedługo potem został schwytany. 

Policja schwytała również siatkę szpiegowsko-dywersyjną DNR, która zajmowała się przekazywaniem Rosji informacji o ruchach ukraińskich wojsk. W jej skład wchodziło kilka osób, w tym były funkcjonariusz ukraińskiej policji. 

W ostatnim okresie notuje się coraz więcej przypadków separatystów, którzy albo sami odchodzą ze swych oddziałów, albo popełniają błędy i wpadają w ręce Ukraińców. To pokazuje, że separatyści coraz bardziej się wykrwawiają i słabną. 

ds/kresy24.pl