Choć kulminacja obchodów 67. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego przypada 1 sierpnia, to już od piątku w Warszawie trwają oficjalne uroczystości ku czci poległych Powstańców.

 

W niedzielę wieczorem w Katedrze Polowej Wojska Polskiego pod przewodnictwem biskupa Józefa Guzdka została odprawiona uroczysta Msza święta. Zaraz po niej, na placu Krasińskich odbył się Apel Poległych. Nielicznie przybyłych na tę uroczystość Warszawiaków być może odstraszyła paskudna pogoda. Ale czy to wystarczające usprawiedliwienie dla rażącej nieobecności reprezentacji rządu?

 

Swoje przemówienie wygłosił oczywiście prezydent Bronisław Komorowski oraz prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, ale pośród delegacji składających kwiaty pod pomnikiem Powstańców Warszawy lista nieobecności była długa. Liczba rządowych delegacji ograniczyła się do przedstawicieli PO, PiS i PJN (w przypadku Platformy w postaci jednej osoby).

 

- Dawno nie było tak słabej reprezentacji rządu i parlamentu na uroczystościach powstańczych. Nawet wicepremiera ani wicemarszałka Sejmu. Wiele się w Polsce zmieniło – skomentował tuż po uroczystościach przewodniczący PJN, Paweł Kowal w krótkiej notatce na Facebooku.


- Jakoś dziwnie się to składa z wpisem Radka Sikorskiego na Twitterze. Platforma mocno skręciła. Podczas uroczystości w Katedrze Polowej mówcy ignorowali w przemówieniach nie tylko gospodarza - biskupa polowego ale i dwóch obecnych kardynałów. Składa się to wszystko w jakąś całość... - dodał Kowal.

 
W tej rażącej nieobecności rządowych delegacji w zestawieniu z bulwersującą wypowiedzią Radosława Sikorskiego, jak w zwierciadle odbija się stosunek władz do jednej z najważniejszych rocznic w historii Polski.

 

Ale czy może to dziwić, skoro polska polityka historyczna właściwie nie istnieje, albo sprowadza się do apologii komunistów, zapraszania Wojciecha Jaruzelskiego do Belwederu czy przepraszania za nazbyt wyeksponowane w stosunku do ofiar winy?


Kiedy prezydentem Warszawy, a zaraz potem Polski był śp. Lech Kaczyński, nie do pomyślenia było, aby tak ważne uroczystości odbywały się przy niemal znikomym akompaniamencie ze strony władz. Gdzie dziś są ci wszyscy ludzie, którzy wtedy tak licznie uczestniczyli w rocznicowych uroczystościach?

 

Co gorsza, dzieje się to w momencie, kiedy świadków sierpniowego zrywu pozostaje pośród nas coraz mniej. Kto będzie pamiętał o Powstaniu, kiedy Oni już odejdą?

 

Marta Brzezińska