Eurowizja od dawna nie jest festiwalem muzycznym. Coraz częściej pewne środowiska forsują tam swoją jedyną słuszną ideologię, o czym może świadczyć zwycięstwo Conchity Wurst przed dwoma laty.

Festiwal coraz bardziej przyciąga mniejszości seksualne. W tym roku dość poważnym kandydatem do zwycięstwa jest reprezentant Rosji, Siergiej Łazarew. Gdyby wygrał, kolejny finał miałby odbyć się w Moskwie. Prezydent Rosji, Władimir Putin jawi się wielu (niestety, również na prawicy) jako "obrońca cywilizacji". Rosja w ostatnim czasie jest dość nieprzychylna homoseksualistom. Być może więc, środowisko LGBT, obawiając się tego, odda głos na innych wykonawców.

Nic bardziej mylnego! Rosyjski ambasador w Szwecji, Wiktor Tatarincew... Bardzo serdecznie zaprasza gejów i lesbijki do Rosji. Mówi wprost: "Przyjeżdżajcie"! Po chwili zaznacza jednak:

"U nas lepiej nie całujcie się w miejscach publicznych. Pamiętajcie, że zgodnie z naszym prawem jest to zabronione i nie wolno tego otwarcie pokazywać. Należy szanować pewne zasady porządku publicznego".

Najciekawsze jest to, że zarówno Rosja, jak i środowiska homoseksualne nie szanują nikogo ani niczego, więc... Będzie ciekawie.

Źródło: "Die Presse"