Prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin przewodniczył dziś obradom Klubu Wałdajskiego. Podczas obrad z jego ust padły dość zaskakujące, jeśli przyjrzeć się działaniom Rosji w ostatnim czasie, słowa...

Putin zapewnił bowiem, że Rosja nie planuje ataku na jakiekolwiek państwo, nie dąży też do dominacji czy eskpansji globalnej.

Podkreślane przez wiele państw zachodnich zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej jest zdaniem Putina wyolbrzymiane celem uzasadnienia wydatków na obronność. Prezydent Rosji zapewnił również, że Kreml nie ma żadnego wpływu na wybory w Stanach Zjednoczonych. Co najciekawsze, dodał, że jakiekolwiek ataki, w tym hakerskie, mające na celu wywrzeć wpływ na politykę innych państw są "nie do zaakceptowania".

Federacji Rosyjskiej nie udało się również porozumieć z Barackiem Obamą, aby zakończyć konflikt w Syrii. Z winy USA...

"W Waszyngtonie działały siły, które zrobiły wszystko, co w ich mocy, by nasze porozumienia nie ruszyły"-żali się Putin, dodając, że wojska rosyjskie w Aleppo „nie mają wyboru” i muszą walczyć z rebeliantami we wschodniej części miasta mimo przebywania tam setek tysięcy cywilów.

Rosyjski prezydent skrytykował też politykę państw zachodnich w kwestii konfliktów w Afganistanie, Iraku i Libii i pożalił się, że Zachód ignoruje jego wezwania do wspólnej walki z terroryzmem.

Jak widać, Władimir Władimirowicz Putin albo ma (czarne?) poczucie humoru, albo... kłamie w żywe oczy.

Ajk/PAP, Fronda.pl