Wzrost obciążeń fiskalnych, spadek światowych cen ropy oraz skutki sankcji zachodnich wpływają negatywnie na rosyjski naftowy sektor. Sytuacja stała się tak poważna, że rozpoczęto dyskusje nad zmianami, które pobudzą produkcję i przerób ropy w Rosji. Co do konieczności znalezienia środków stymulujących sektor naftowy zgadzają się wszyscy: spółki oraz urzędnicy. Pojawiły się już jednak poważne różnice co do konkretnych rozwiązań. Sytuację próbuje wykorzystać Igor Sieczin, kosztem budżetu państwa chcący zdobyć środki finansowe dla dramatycznie zadłużonej Rosniefti. To, czy i w jakim stopniu uda mu się przeforsować własny pomysł, odpowie na pytanie, czy Sieczin nadal ma specjalne względy na Kremlu.

Rosja zmienia sposób opodatkowania spółek naftowych. Dotychczasowy podatek od wydobycia ropy i gazu (NDPI) ma być docelowo zastąpiony przez NDD, czyli podatek od dodatkowego dochodu (tax on additional income), którego wysokość będzie zależała nie od ilości wydobytej ropy, ale od dochodów ze sprzedaży surowca minus koszty krańcowe wydobycia i transportu. Obecnie trwają dyskusje nad wprowadzeniem różnych metod pobudzenia sektora. Propozycje takich koncernów jak Łukoil czy Surgutnieftiegaz nie idą jednak aż tak daleko, jak pomysł Sieczina.

Zadłużona Rosnieft (dług przekroczył już 3,8 bln rubli) straciła dopiero co w ratingu agencji Standard & Poor’s, schodząc do „spekulacyjnego” BB+. S&P argumentuje to zależnością odciętej od międzynarodowych rynków kapitałowych Rosniefti od refinansowania przez rosyjskie banki. Szukający wszędzie gdzie się da pieniędzy Sieczin przedstawił więc taki plan pobudzenia sektora naftowego, by najwięcej zyskała na tym Rosnieft. Poprosił prezydenta Władimira Putina o ulgi podatkowe dla koncernu w łącznej wysokości 145 mld rubli (2,6 mld USD). Sieczin proponuje przy tym częściowe przejście od NDPI do NDD w 35 pilotażowych projektach różnych spółek naftowych poczynając od 2019 r.

Taka prośba wpłynęła na Kreml na początku lutego. Putin polecił rządowi zapoznać się i ustosunkować do pomysłu Sieczina. Trzy tygodnie później, 27 lutego doszło u wicepremiera Arkadija Dworkowicza do spotkania przedstawicieli spółek naftowych z urzędnikami rządowymi, które zakończyło się jednak fiaskiem. Nałożyło się na siebie kilka sporów. Różne propozycje zgłaszają spółki naftowe, co nie spotyka się z akceptacją rządu. Ale też w samym rządzie istnieje spór między resortami finansów i energii. Pomysłowi dużych zwolnień podatkowych sprzeciwia się ministerstwo finansów. Zamiast celowego wsparcia państwa dla największych rafinerii (w postaci ulg podatkowych) resort proponuje likwidację ceł eksportowych. Przeciwko zniesieniu cła eksportowego na ropę opowiada się jednak ministerstwo energii. Wskazuje, że trzeba pomóc rafineriom, bo te tracą w związku z zaostrzeniem reżimu celnego i niezaplanowanym wzrostem akcyzy na fali kryzysu. Od 2010 r. obciążenie podatkowej sektora wzrosło o 1,4 bln rubli. Zamiast likwidacji cła eksportowego resort energii proponuje stymulowanie celowe: wsparcie określonych rafinerii zapewniających paliwa rynkowi krajowemu. Jednocześnie jednak ministerstwo energii, w zasadzie zgadzające się co do konieczności wsparcia spółek naftowych, w odpowiedzi na pismo Putina dotyczące planu Sieczina, odpowiedziało, że wiązanie stymulacji sektora z wprowadzeniem NDD jest bezcelowe. Resort energii od dawna nie jest przychylny faworyzowaniu Rosniefti, nie bez znaczenia są wpływy w ministerstwie rywali spółki Sieczina, z Gazpromem na czele. Dalsze losy planu dużych ulg podatkowych dla Rosniefti dadzą odpowiedź na pytanie, czy szef Rosniefti nadal jest tak silny, jak pokazał w ostatnim półroczu.

mod/Warsaw Institute