W Kostrzynie nad Odrą właśnie zaczyna się 17. Przystanek Woodstock. Zanim jednak fani ostrego grania będą mogli delektować się zimnym piwkiem i gorącą muzą, na festiwal trzeba jakoś dojechać. A to nie zawsze jest takie proste i bezpieczne.


Kilka razy doszło już do tragicznych wypadków, w których ginęli młodzi niedoszli woodstockowicze. Jerzy Owsiak zawsze przed Przystankiem apeluje o bezpieczną podróż. -  Nie róbcie głupot w tych pociągach! Nie mam po co otwierać tych drzwi! Wypadek, który zdarzy się 300 kilometrów od Kostrzyna, idzie od razu na nasze konto – mówił kilka dni temu w rozmowie z „Super Expressem”.


Uczestnicy festiwalu, przynajmniej niektórzy, zdają się nie robi sobie nic z tych apeli. Lokalny poznański portal opisuje podróż pomiędzy Warszawą Wschodnią a Kostrzynem, która o mało co, nie zakończyła się tragedią.


- 2 sierpnia. Warszawa Wschodnia. Dzicz, stado tratując się wzajemnie wpada z wrzaskiem do 8 wagonów, w których siedzą zwykli normalni ludzie niczego nie przeczuwający... Po chwili CI zwykli ludzie, którzy mieli nadzieję na spokojną i bezpieczną podróż do Poznania uciekają w popłochu z tego pociągu wynosząc bagaże i nawet dzieci przez okno... – relacjonuje jeden z pasażerów feralnego pociągu.


- Z okien leci wszystko co mają pod ręką - i to zarówno w czasie jazdy jak i na stacjach. Setki butelek (po wszystkim co ma % - przodują najtańsze wina) celowanych oczywiście w coś na czym może ona się rozbić, wtedy jest większa radocha. Puszek niezliczona ilość, firanki, papier toaletowy z WC, różne inne przedmioty, które znalazły się pod rękami tej wspaniałej młodzieży. Po pół godzinie jazdy cały pociąg już jest zalany zarówno moczem jak i innymi płynami, pozostałościami posiłków sprzed kilku dni, popisany, zdewastowany – dodaje chłopak.


W tym samym pociągu doszło do wypadku, który tragicznie mógł skończyć się dla 18-latka jadącego na Woodstock. - Pociąg rusza z Poznania. 300 m za stacją, jak było do przewidzenia, totalnie naćpany i spity kwiat polskiej młodzieży wychylając się z pociągu pokrzyczeć sobie spotyka na swej drodze znak kolejowy... Pociąg staje, delikwent traci przytomność, zalewa się krwią i zalewa nią cały wagon. Wkrótce przyjeżdża policja (na powitanie lecą m.in. „zawsze i wszędzie policja j... będzie"), przyjeżdża pogotowie (tłum krzyczy „Ruszcie d..!”). Reanimacja trwa, a w tym czasie młodzież krzyczy na cały głos: "K.. wstawaj nie udawaj!!". Dalej trwają procedury m.in prokurator, pociąg stoi prawie 3 godziny, a wspaniała młodzież wręcz roznosi pociąg – relacjonuje informator portalu epoznan.pl.


Policja nie potwierdza, by w czasie akcji młodzież zachowywała się w opisany wyżej sposób. - Rozmawiałem z policjantami biorącymi udział w akcji i nie słyszałem od nich takich doniesień - mówi podinsp. Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.


Z kolei Tomasz Andrzejewski, rzecznik Przewozów Regionalnych przeprasza wszystkich pasażerów za utrudnienia. - Bardzo przepraszam wszystkich pasażerów, którzy jadą tymi pociągami niekoniecznie na Przystanek Woodstock, ale my nie mamy wyjścia. Musimy dowieźć 400 tysięcy osób na festiwal – konstatuje.


Dojechać bezpiecznie do Kostrzyna to jednak dopiero połowa sukcesu. Woodstockowiczów (i pozostałych pasażerów PKP) czeka jeszcze powrót w niedzielę. Chciałoby się rzec – szerokiej drogi!


maja/ezpoznan.pl