Morano, były członek amerykańskiej senackiej komisji ds. środowiska, związany z Climate Depot zauważa, że sugestie naukowców o gwałtownym ociepleniu się klimatu, wskutek działalności człowieka nie są prawdziwe.

Morano pisze, że wg najnowszego raportu klimatycznego przeprowadzonego przez agencję Depot wynika, że brak jest jakichkolwiek dowodów świadczących o tym, że człowiek może powodować straszliwe zmiany klimatyczne.

„Matka Natura zadrwiła sobie z promotorów globalnego ocieplenia, które mieliby rzekomo powodować ludzie. Najnowsze badania sugerują bowiem co innego” – stwierdza Morano. Oskarżył on „niedouczonych” dziennikarzy głównych mediów o lansowanie hipotez szalonych ekologów. Prawda bowiem jest inna.

 

Wyjaśnia, że pokrywa lodowa na Antarktydzie znacznie zwiększyła swoją powierzchnię od 2007 r. Poziom morza opada. Pokrywa śnieżna Kilimandżaro także się zwiększyła, a nie stopiła, jak sugerowano. Globalne temperatury od dziesięciu lat nie zmieniają się wyraźnie. Nie szerzy się także malaria i cholera, które miały dziesiątkować ludność. Zauważono spadek globalnej aktywności cyklonów i huraganów. Oceany nie ocieplają się. Liczba dużych tornad spadała od lat 70. Susze nie są ani historycznie, ani niezwykłe. Nie ma też dowodów, świadczących o tym, że do ich powstawania przyczyniają się ludzie itp.

 

Morano zauważa, że w USA nawet Demokraci zrozumieli, że forsowanie ustaw dot. przeciwdziałania skutkom globalnego ocieplenia jest „politycznym samobójstwem”, bo dowodów na rzekome, gwałtowne zmiany klimatyczne nie ma.

Dodaje, że Międzyrządowy Panel ONZ ds. Zmian Klimatu jest „siedliskiem działaczy ekologicznych, a nie naukowców”. Były wiceprezydent USA Al Gore krytykuje kolegę partyjnego Baracka Obamę za brak działań zmierzających do przeciwdziałania zmianom klimatycznym.

Promotorzy idei, jakoby człowiek ponosił główną odpowiedzialność za ocieplanie się klimatu, teraz z tych twierdzeń się wycofują. W ub. tygodniu wykładowca Berkley University w Kalifornii, prof. Richard Muller przyznał, że nie ma dowodów na to, jakoby człowiek w jakiś sposób przyczyniał się do ocieplania klimatu.

 

Emerytowany profesor Philip Stott, biogeograf z University of London wyjaśnił ostatnio sedno całej debaty nt. globalnego ocieplenia. Otóż naukowcy doszli do wniosku, że dwutlenek węgla nie jest głównym motorem zmian klimatycznych. – Jak już to mówiłem i mówię stale: zmiany klimatyczne są regulowane przez setki czynników i zmiennych, a sama idea, że może uda nam się wytłumaczyć zmiany klimatu w oparciu o jeden politycznie wybrany czynnik (dwutlenek węgla) jest najgorszą z możliwych – tłumaczył ostatnio.

„Mówiąc wprost – pisze Morano – wielka katastrofa globalnego ocieplenia, które miałby powodować człowiek – została odwołana. To jest zwycięstwo nauki”.

 

I co teraz powiedzą nam ci wszyscy mędrcy, którzy zbudowali kariery na naukowych manipulacjach, kto odda te miliony wyrzucone na różne bezsensowne projekty pseudobadawcze? Co powie nam Al Gore, który dostał Nagrodę Nobla "za wysiłki na rzecz budowy i upowszechniania wiedzy na temat zmian klimatu wynikających z działań człowieka"?

Przypomnijmy, że to ten sam facet, który dokonał niekonwencjonalnej reklamy Muzeum w Wieliczce: "W niektórych regionach Polski dzieci są regularnie opuszczane do głębokich kopalni, by mogły odpocząć od skażenia powietrza na powierzchni. Można sobie niemal wyobrazić ich nauczycieli, wyprowadzających dzieci tymczasowo z kopalni, trzymających kanarki, by ostrzegały o tym, że dalsze przebywanie na powierzchni jest niebezpieczne" - powiedział Gore w 2000 roku. Globalne ocieplenie mózgów jest faktem od dłuższego czasu.

 

 

PSaw/Examiner/piotrskarga.pl