- Mam wrażenie, że ten mord nie wywołał żadnej refleksji u tych, którzy podsycali nienawiść. Nawet ostatni spot wyborczy Platformy Obywatelskiej to pokazuje. Znowu było dzielenie Polaków. A także zarzucanie środowisku Prawa i Sprawiedliwości wywoływanie konfliktów, a przecież to PiS stał się ofiarą brutalnego ataku. Do tej tragedii bez wątpienia doszło przez podsycanie nienawiści, ale po autentycznie winnych to spłynęło. Pamiętamy o Marku Rosiaku. W środę w naszym biurze odsłonimy tablicę ku jego czci. Planujemy skromną uroczystość. Chcieliśmy również upamiętnić to, co się stało, tablicą na zewnątrz budynku, ale urzędnicy zaczęli piętrzyć problemy i nie zdążymy spełnić wszystkich formalności do środy - mówi europoseł Janusz Wojciechowski. 


Na pytanie, czy prokuratura wyjaśniła wszystkie okoliczności zbrodni, Wojciechowski odpowiada: "Nie mam dostępu do akt i trudno mi to oceniać. Najważniejsze jednak, że potwierdzono polityczny motyw działania sprawcy. Co równie istotne, psychiatrzy stwierdzili jego poczytalność. A pamiętamy, jak niektórzy próbowali przekonywać, że to był atak szaleńca. Nie, ten człowiek wiedział, co robi. Był jednak nasączony nienawiścią do Prawa i Sprawiedliwości". 


Europoseł nie wie, czy pojawi się na procesie Ryszarda C. (rozpoczyna się 24 października). - Ze względu na pamięć Marka Rosiaka chyba powinienem, ale czy chcę patrzeć na jego zabójcę? Muszę się nad tym jeszcze zastanowić. Poza tym prawdopodobnie będę świadkiem. Prokuratura przesłuchiwała mnie na okoliczność ogólnych spraw, więc sąd chyba też będzie chciał - mówi. 


eMBe/GazetaPolska