Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła w rezolucji budowanie żydowskich osiedli w Palestynie - zażądano natychmiastowego wstrzymania planów ich budowy na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy.

Stany Zjednoczone, które są najbliższym sojusznikiem Izraela, blokowały przez wiele lat rezolucje w tej sprawie, jednak teraz, wbrew wezwaniom Donalda Trumpa, postąpiły inaczej. Jest to z pewnością dotkliwym ciosem politycznym dla Izraela.

Problem dotyczy budowy żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy. Są to obszary, które zdobył Izrael w 1967 r., w czasie sześciodniowej Wojny Bliskowschodniej z krajami arabskimi. Organizacja Narodów Zjednoczonych od początku nie uznała tej aneksji.

Mimo, że izraelski rząd próbował przekonać USA do zablokowania rezolucji, tym razem okazało się to nieskuteczne.  Kiedy Samantha Power - przedstawicielka USA w Radzie Bezpieczeństwa wstrzymała się od głosu, nastąpiła wymowna cisza, po czym rozległ się aplauz.

Donald Trump wezwał również Baracka Obamę, by zawetował rezolucję, ale nie spotkało się to z przychylnością obecnego prezydenta. Można wywnioskować, że administracja amerykańska zrobiła na złość Trumpowi, kosztem swojego najbliższego sojusznika na Bliskim Wschodzie.

„To prezydent Obama i Sekretarz Stanu Kerry stoją za tym haniebnym ciosem w Izrael. Administracja amerykańska potajemnie przygotowała tę antyizraelską rezolucję za naszymi plecami. To woda na młyn terroryzmu”

 – przytoczyła wypowiedź przedstawiciela izraelskiego rządu agencja Associated Press, zaś kwestię potępienia planów Izraela w rezolucji podsumował też sam premier Izraela, Benjamin Netanjahu w następujących słowach:

„Izrael odrzuca tę haniebną rezolucję ONZ i nie zastosuje się do niej. Zamierzamy współpracować z prezydentem Donaldem Trumpem i naszymi przyjaciółmi w amerykańskim Kongresie, aby zlikwidować negatywne skutki tej absurdalnej rezolucji”

Istnieje jednak obawa, zdaniem komentatorów politycznych, że Trump po objęciu prezydentury, mimo swoich sympatii do izraelskiej prawicy, nie zdoła cofnąć negatywnych skutków tej rezolucji dla Izraela.

Warto dodać, że David Friedman, którego wyznaczył prezydent elekt na nowego ambasadora USA w Izraelu popiera pomysł Trumpa, by przenieść amerykańską ambasadę z Tel Awiwu do Jerozolimy, co oznaczałoby prawo Izraela do całego tego miasta, do którego roszczą też pretensje Arabowie.

AC/reporters.pl/Fronda.pl