No to jeszcze przed ogłoszeniem rozejmu, który ma nastąpić za godzinę, już politycy PO mówią, że to dzięki naszemu ministrowi Radosławowi Sikorskiemu, Janukowycz poddał się reflekcji i zmienił swoje nastawienie do demonstrantów z Majdanu i opozycji.

Oto Jacek Protasiewicz, kolega Radosława Sikorskiego powiedział: - Myślę, że ministrowi Sikorskiemu należy się pokojowa Nagroda Nobla, jeśli porozumienie na Ukrainie będzie ostatecznie zaakceptowane. Możemy być dumni z takiego ministra. - powiedział. I dodał, że to szef polskiego MSZ był architektem rozmów. - To była jego inicjatywa, aby zaprosić ministrów spraw zagranicznych Francji i Niemiec i wymusić kompromis, kiedy wszyscy mówili, żeby nie rozmawiać z Janukowyczem. Dyplomaci są od tego, aby nawet wtedy, kiedy leje się krew, negocjować warunki porozumienia-.

Słowo architekt stało się od wczoraj strasznie modne. Jeden architekt-Putin wywołał konflikt na Ukrainie, drugi architekt-Sikorski kończy konflikt na Ukrainie.

Bardzo dobrze, że porozumienie jest blisko, ale na początku trzeba je poznać, przeczekać kilka dni, by móc jasno i precyzyjnie oświadczyć, że nastąpił sukces. Po drugie, nie gloryfikowałbym ministra Sikorskiego. Przypomnijmy sobie początek rewolucji na Majdanie. Radosław Sikorski w ogóle nie był zainteresowany przebiegiem wydarzeń na Ukrainie. Jedyna jego inicjatywa polegała na tweetowaniu. To Jarosław Kaczyński był pierwszym polskim politykiem, który udał się na demonstrację na Majdanie. I to on pierwszy komunikował polski rząd, że dzieje się źle na Ukrainie. Więc pokojowy Nobel to chyba niecałkiem trafiony strzał pana Protasiewicza.

mod/Rzeczpospolita