Minister Konstanty Radziwiłł wziął udział w posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia, na którą zaproszono przedstawiciela lekarzy rezydentów, prowadzących obecnie strajk głodowy.

"Wynagrodzenia dzisiaj kształtujące się od 3170 zł do 3890 zł brutto nie są wynagrodzeniami, które można nazwać głodowymi. Żyjemy w Polsce tu i teraz. One są niskie, ale nie są głodowe"- podkreślił minister zdrowia. 

Radziwiłł przyznał protestującym rację w kwestii nakładów na służbę zdrowia, które powinny wzrastać. Minister zdrowia zapewnił, że tak się właśnie dzieje, jednak na efekty trzeba będzie poczekać kilka lat. Jak podkreślił, sprawa nie jest odkładana na dalszy plan, ale rozkładana na lata. 

"Oczywiście można mówić o tym, że te minimalne wynagrodzenia powinny być wyższe, chciałoby się, żeby były wyższe. (...) Skutkiem tej ustawy do roku 2021 będzie przekazanie pracownikom personelowi medycznemu ponad 17 mld zł. To ogromna kwota, która zmieni zasadniczo w ciągu tych kilku lat, w sposób systematyczny."- mówił. 

Minister odniósł się również do strajku głodowego lekarzy. W ocenie Konstantego Radziwiłła, protest na pewno przyniósł "większą świadomość społeczną" na temat problemów polskiej służby zdrowia. Szef resortu zdrowia zaapelował jednak o zmianę formy protestu, co nie jest równoznaczne z wycofaniem się z postulatów. 

"Ta dramaturgia przyniosła już efekty i myślę, że na tym etapie po prostu w poczuciu odpowiedzialności za zdrowie i życie tych, którzy protestują, warto byłoby rozważyć choćby po tej komisji, żeby państwo udali się do domu, co nie znaczy zwinęli sztandary i wycofali się z postulatów, które prezentują"- powiedział.

W ocenie przedstawiciela rezydentów, Jarosława Bilińskiego, konieczna jest rozmowa z szefową rządu, ponieważ nie da się porozumieć z resortem zdrowia. 

yenn/300polityka.pl, Fronda.pl